Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Ponadto musimy wiedzieć, że istota, która nas wybrała i nawet pozwoliła się zdobyć, chce nas mieć. Spragniona jest zachłannie naszej obecności i naszego towarzystwa.

Powinniśmy zatem, opanowując oszołomienie szczęściem, nastawić się, iż będziemy zmuszeni:

1. Wracać do domu prosto z pracy.

2. Dzwonić do niej co najmniej raz dziennie i umawiać się na spotkania. (Co z początku napełnia nas euforią, a potem staje się potwornie uciążliwe.).

3. Prowadzić ożywione życie towarzyskie.

4. Całkowicie zrezygnować z ulubionego towarzystwa.

5. Zażywać rozrywek kulturalnych. (Na takich, na przykład, koncertach nie da rady się zdrzemnąć, bo orkiestry symfoniczne bardzo głośno grają. Powinno się chyba coś z tym zrobić.).

6. Uczestniczyć w koszmarnych zakupach.

7. Wyrażać swoje zdanie o czymś, na czym kompletnie się nie znamy.

8. Rozmawiać na tematy osobiście dla nas obrzydliwe.

9. Odpowiadać na pytania.

10. Zapewniać ją trzydzieści razy na dobę o naszych uczuciach.

11. Rezygnować z:

a) rozrywek w gronie przyjaciół,

b) wypadów na ryby,

c) wypraw myśliwskich,

d) miłych chwil, spędzonych przy barze,

e) najdroższego hobby,

f) spokojnego przeczytania prasy,

g) drzemki po obiedzie, (drzemka po obiedzie ma dodatkowe aspekty jeszcze do niej wrócimy),

i) brydża,względnie pokera,

j) innych podrywek.

12.Kupować choinkę na Boże Narodzenie, przynosić ją do domu i oprawiać w stojaku.

13. Pościć w Wielki Piątek. (Względy religijne nie wchodzą w grę. Ona po prostu jest zbyt zajęta świątecznym wiktem, żeby jeszcze i w piątek coś robić. Zjedzmy śledzia i nie zawracajmy kontrafałdy).

14.Pamiętać o rozmaitych rocznicach, które z reguły wylatują nam z głowy.

15. Wycierać nogi przed progiem.

16. Zapuścić brodę 17. Zgolić brodę.

18. Lać po mordzie rozmaitych nachalnych palantów.

19. Nosić trzy walizki zamiast jednej torby turystycznej.

20. Oddawać jej pieniądze, które dotychczas trwoniliśmy dowolnie.

21.Dopuścić ją do kierownicy naszego ukochanego samochodu.

22. Przypodchlebiać się teściowej.

Zmiłuj się Panie, a cóż za katorga! Ponadto musimy:

– tańczyć,

– czytać książki,

– oceniać ze znastwem:

a) krój i barwę kiecki, (a należy zauważyć, że większość mężczyzn, to daltoniści. Ubierać swoje kobiety potrafią tylko architekci. Plastycy wymyślają dziwactwa, a cała reszta nie ma o tym zielonego pojęcia),

b) rodzaj, kolor i twarzowość uczesania,

c)urok lakieru na paznokciach,

d) pantofle (Inne szczegóły garderoby również wiążą się ściśle z wdziękami,

jakie skrywają, lub też przeciwnie, ukazują, i żaden mężczyzna z oceną ani przez chwilę się nie waha),

e) w razie jej nieobecności podlewać kwiatki (złote rybki na ogół karmimy dobrowolnie i we własnym zakresie. Białe myszki też).

Jeśli chcemy jako tako wytrzymać z kobietą, powyższe obowiązki musimy spełniać przynajmniej

w pewnym stopniu. Opanowawszy jednakże wiedzę podstawową, zaczynamy mieć pewne szanse. Możemy unikać najgorszego. Też w żadnym wypadku nie należy kobiety unieszczęśliwiać. Kobieta nieszczęśliwa traci:

a) wszelki rozum i opamiętanie,

b) urodę,

c) zdrowie, ponadto:

– zachowuje się nieznośnie,

– zatruwa mężczyźnie każdą chwilę życia,

– przestaje spełniać podstawowe obowiązki,

– przypala posiłki,

– dostarcza wrażeń wysoce nieestetycznych,

– moczy łzami nasze koszule i kamizelki,

– wyrywa nas ze snu głośnym łkaniem, lub też jeszcze głośniejszymi okrzykami rozpaczy,

– paskudzi nam opinię na terenie towarzyskim, służbowym i rodzinnym,

– trwoni pieniądze na pocieszające zakupy, zazwyczaj bardzo kosztowne, bo tańsze nie spełnią swego zadania,

– daje się poderwać pierwszemu lepszemu patafianowi,

– do łóżka się nie nadaje,

– pożytku z niej nie ma żadnego,

– zawraca nam głowę i odbiera spokój.

Niby do czego mają nam służyć te wszystkie udręki? Uniknąć ich nie zdołamy tylko w jednym wypadku, jeśli, mianowicie, decydujemy się porzucić na zawsze jedną kobietę na korzyść drugiej i na tle tej drugiej dostaliśmy małpiego rozumu. Wszystko inne kobieta od biedy mogłaby zrozumieć albo chociaż bezrozumnie przyjąć do wiadomości i nawet przebaczyć. Tego jednego akurat nie i jest to siła wyższa Rzecz oczywista, najlepszym wyjściem byłoby natychmiastowe pozbycie się towarzystwa, obecności i w ogóle widoku kobiety porzucanej. Nie zawsze jest to łatwe. Mimo trudności, bezwzględnie należy się powstrzymać od radykalnego usunięcia jej z tego padołu z bardzo prostego powodu: pojawią się kłopoty także i z tą drugą, na której nam zależy,

ponieważ konwersacje poprzez kratki więzienne i w obliczu strażnika w najmniejszej mierze nie zaspokoją naszych uczuć. Drugie wyjście, prawie równie dobre, polega na podetknięciu jej naszego następcy. O ile zdołamy skierować na niego strumień jej namiętności, naszego odejścia zgoła nie zauważy, a potem niech on się martwi. Wszystkie inne wypadki unieszczęśliwiania kobiety są do opanowania. Kobiety bowien czują się nieszczęśliwe, jeśli:

1. Ciągle nas nie ma Ten problem, generalnie, przyczyńia największej zgryzoty. Bezustannej obecności, w dzień i w nocy, wciąż tej samej osoby, nawet ukochanej, nikt normalny nie wytrzyma. Absolutne dobro-dziejstwo stanowi tu praca zawodowa, która zmusza nas do oddalenia się legalnie i bez przeszkód, dając wytchnienie na ładne parę godzin. Nie musimy łgać, kręcić, wić się w nerwach ani wygłaszać brutalnych prawd, zwyczajnie idziemy do roboty i cześć. W innych sytuacjach, kiedy błogosławiona praca nam odpada,

bo na przykład w niedzielę nasz bank (warsztat, sklep, laboratorium, plac budowy, urząd i tak dalej) jest zamknięty na mur, możemy użyć sposobu następującego: Przyjmujemy wyraz twarzy ponury i gniewny, przez co najmniej dwie minuty, milcząc, patrzymy w okno, po czym zawiadamiamy naszą kobietę, że musimy natychmiast wyjść, ponieważ trzaska nas straszna cholera.

Nie, nie na nią, broń Boże, na Kowalskiego. Jesteśmy na niego tak wściekli, że nie zdołamy się opanować

i zrobimy awanturę jej, niewinnej. Musimy wylecieć z domu i pędząc przed siebie wydyszeć naszą wściekłość. Uspokoiwszy się, wrócimy natychmiast. I już wkładamy płaszczyk. No, rzecz jasna, natychmiast spyta o przyczyny. Co też takiego ten Kowalski, mu zrobił? Na to pytanie nie odpowiemy wcale. Nie możemy o tym mówić, bo szlag nas trafi. Powiemy jak wrócimy, już na spokojnie. Wracamy po dowolnym czasie, w pogodnym nastroju i nadal nie będziemy rozmawiać o Kowalskim, bo to by znowu wpędziło nas w furię, a nie zamierzamy psuć sobie humoru.

Naciśnięci, kwestię Kowalskiego załatwiamy jednym zdaniem. Zależnie od wykonywanego przez nas zawodu, Kowalski:

– zepsuł kosztowne narzędzie, za które jesteśmy odpowiedzialni,

– wysłał w naszym imieniu niewłaściwy dokument do niewłaściwej osoby,

– pomylił naszych pacjentów i cud boski, że obaj wyżyli,

– powiedział o nas śmiertelną głupotę, którą teraz będziemy odkręcać,

– zgubił dzieło naukowe, które pożyczyliśmy od profesora,

– przyjął do pracy kretyna,

– zostawił odciski palców tam, gdzie ostatnio dokonaliśmy włamania.

Zważywszy, iż, de facto, do Kowalskiego nic nie mamy i żadne szały nami nie szarpią, właściwy komunikat wymyślimy bez trudu. Dla zmiany tematu zapytamy ją, gdzie się podziała ta śliczna niebieska sukienka, którą nosiła tak niedawno? Błąd Kowalskiego i niebieska sukienka jest to repertuar żelazny, który zdaje egzamin zawsze. Różne inne nasze nieobecności możemy zrównoważyć drobiazgiem. Do równoważących drobiazgów zaliczają się:

7
{"b":"100574","o":1}