Литмир - Электронная Библиотека
A
A

W głowie miałam burzę piaskową. Jeżeli mnich był oszustem, czy to znaczy, że Droga Ciocia uciekła? A może w ogóle nie uwięziono jej w słoju? Ale potem przyszła mi do głowy inna myśl.

– Może nigdy nie było ducha, bo ona wcale nie umarła – powiedziałam do GaoLing.

– Och, umarła na pewno. Widziałam, jak Stary Kucharz zrzucał jej ciało z Końca Świata.

– Ale może jeszcze żyła i wspięła się z powrotem. Jak inaczej mogłabym jej nie znaleźć? Szukałam przez wiele godzin, we wszystkich zakamarkach.

GaoLing odwróciła wzrok.

– To musiał być dla ciebie straszny dzień… Nie znalazłaś jej, ale naprawdę tam była. Staremu Kucharzowi zrobiło się przykro, że Droga Ciocia nie miała właściwego pogrzebu. Ulitował się nad nią. Gdy Matka nie patrzyła, zszedł na dół i przysypał jej ciało kamieniami.

Wyobraziłam sobie, jak Droga Ciocia z ogromnym trudem wspina się na skarpę, gdy nagle toczy się w jej stronę kamień, uderza ją, potem następny i następny, aż pokonana stacza się z powrotem.

– Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?

– Nie wiedziałam. Powiedziała mi dopiero żona kucharza, kiedy umarł dwa lata po Drogiej Cioci. Mówiła, że spełniał wiele dobrych uczynków, o których nikt nie wiedział.

– Muszę tam wrócić i odnaleźć jej kości. Chcę je pochować we właściwym miejscu.

– Nigdy ich nie znajdziesz – powiedziała GaoLing. – W zeszłym roku podczas deszczów skarpa znów się obsunęła. Odpadł naraz kawał długości pięciu ludzi i przysypał jedną stronę urwiska ziemią i kamieniami na wysokość trzech pięter. Następny będzie nasz dom.

– Gdybyś przyjechała i powiedziała mi wcześniej – żaliłam się daremnie.

– Wiem, żałuję. Nie sądziłam, że wciąż tu jesteś. Gdyby nie długi język żony pana Weia, nie wiedziałabym, że zostałaś tu nauczycielką. Powiedziała mi, kiedy przyjechałam do domu na Święto Wiosny.

– Dlaczego wtedy nie przyjechałaś się ze mną zobaczyć?

– Myślisz, że mąż pozwala mi urządzać sobie wakacje, kiedy tylko mam ochotę? Musiałam czekać, aż niebiosa ześlą mi okazję. I nadeszła w najgorszej chwili. Wczoraj Fu Nań kazał mi jechać do Nieśmiertelnego Serca i błagać o pieniądze jego ojca. Powiedziałam: “Nie słyszałeś, że Japończycy defilują torami?". Phh. Nic go to nie obchodziło. Jego żądza opium jest większa od strachu, że żonę mogą przebić bagnetem.

– Dalej zażywa opium?

– To całe jego życie. Bez opium jest wściekłym psem. Pojechałam więc do Wanpihg i, oczywiście, pociągi zatrzymały się i dalej już nie jechały. Wszyscy pasażerowie wysiedli i zaczęli się błąkać jak owce albo kaczki. Żołnierze szturchali nas, żebyśmy gdzieś szli. Zagnali nas na pole i byłam pewna, że zostaniemy rozstrzelani. Jednak usłyszeliśmy strzały, paf – paf – paf, a żołnierze uciekli, zostawiając nas na polu. Przez minutę baliśmy się ruszyć. Zaraz potem pomyślałam: po co mam czekać, aż wrócą i mnie zabiją? Lepiej niech mnie gonią. Wszyscy zrobili tak samo i rozbiegli się na różne strony. Szłam chyba ze dwanaście godzin.

GaoLing zdjęła buty. Obcasy były złamane, boki popękane, a na podeszwach stóp miała krwawiące pęcherze.

– Myślałam, że umrę od tego bólu. – Parsknęła. – Może lepiej by było, gdyby Fu Nań myślał, że nie żyję. Tak, powinien mieć wyrzuty sumienia. Chociaż pewnie nic by nie poczuł. Wróciłby zaraz do swoich mętnych rojeń. Każdy dzień jest dla niego taki sam, wojna nie wojna, z żoną czy bez żony. – Roześmiała się, choć była bliska płaczu. – Jak sądzisz, Starsza Siostro, mam do niego wracać?

Mogłam zrobić tylko jedno: poprosiłam, żeby ze mną została, nalegając cztery razy. Ona także mogła zrobić tylko jedno: po trzykroć upierała się, że nie chce być ciężarem. Wreszcie zabrałam ją do swojego pokoju. Otarła twarz i szyję mokrym ręcznikiem, a potem z westchnieniem wyciągnęła się w moim łóżku i zasnęła.

Tylko Siostra Yu sprzeciwiła się, by GaoLing zamieszkała ze mną w szkole.

– Nie jesteśmy obozem dla uchodźców – oświadczyła. – Brak nam łóżek, żeby przyjmować nowe dzieci.

– Może mieszkać w moim pokoju i spać w moim łóżku.

– Ale to jeszcze jedna gęba do wyżywienia. Jeżeli pozwolimy na jeden wyjątek, inni też będą chcieli takiego wyjątku dla siebie. Rodzina samego Nauczyciela Pana składa się z dziesięciu osób. A byłe uczennice i ich rodziny? Też mamy ich przyjąć?

– Ależ oni wcale o to nie proszą.

– Co? Mózg zaczął ci porastać mchem? Jest wojna i niedługo wszyscy zaczną się wpraszać. Pomyśl: naszą szkołę prowadzą Amerykanki. Amerykanie są neutralni wobec Japonii. Są neutralni wobec nacjonalistów i komunistów. Tutaj nie musisz się przejmować, która strona akurat tego dnia ma przewagę. Możesz się przyglądać. Na tym polega neutralność.

Przez wszystkie lata spędzone w sierocińcu, kiedy Siostra Yu bywała despotyczna, zwykle gryzłam się w język. Okazywałam jej szacunek, choć w ogóle go nie czułam. Mimo że byłam już nauczycielką, wciąż nie wiedziałam, jak mam z nią rozmawiać.

– Mówisz o dobroci, o tym, że powinniśmy się litować… – Zanim zdążyłam powiedzieć, co o niej naprawdę myślę, dodałam: – A teraz chcesz odesłać moją siostrę z powrotem do człowieka uzależnionego od opium?

– Moja najstarsza siostra także musiała żyć z kimś takim – odparła. – Kiedy krwawiły jej płuca, mąż odmówił kupienia lekarstwa. Kupił sobie za to opium. Dlatego umarła – odeszła na zawsze. To była jedyna osoba, która żywiła do mnie prawdziwe uczucia.

Nic z tego. Siostra Yu znalazła jeszcze większe nieszczęście, z którym nie da się porównać niczyjej sytuacji. Przyglądałam się, jak kuśtykając, wychodzi z pokoju.

Gdy znalazłam Kai Jinga, wyszliśmy za bramę i schowaliśmy się za murem sierocińca, żeby się przytulić. Opowiedziałam mu o moich kłopotach z Siostrą Yu.

– Może wydaje ci się inaczej, ale ona naprawdę ma dobre serce – rzekł. – Znam ją od czasów, gdy oboje byliśmy dziećmi.

– A więc powinieneś się z nią ożenić.

– Wolę kobietę, która ma kleszcze na ślicznej pupie. Odtrąciłam jego ręce.

– Chcesz być lojalna – ciągnął. – Ona woli być praktyczna. Nie walcz z różnicami, ale znajdź sprawy, w których chodzi wam o to samo. Albo po prostu nic na razie nie rób. Zaczekaj.

Mogę szczerze powiedzieć, że nie tylko kochałam Kai Jinga, ale też bardzo go podziwiałam. Był dobry i rozsądny. Jeżeli miał jakieś wady, to chyba tylko tę, że popełnił wielkie głupstwo, zakochując się we mnie. Kołysana przyjemnymi myślami na temat tej tajemnicy i jego pieszczotami, zapomniałam i o wielkiej wojnie, i o drobnych potyczkach.

Kiedy wróciłam do swojego pokoju, zdziwiona zobaczyłam tam Siostrę Yu, która krzyczała na GaoLing:

– Pusty jak wyjedzony przez korniki pień drzewa! GaoLing potrząsnęła pięścią, mówiąc:

– Moralność robaka.

Siostra Yu wybuchnęła śmiechem.

– Nienawidzę tego człowieka do szpiku kości! GaoLing skinęła głową.

– Czuję to samo.

Po chwili zrozumiałam, że wcale się nie kłócą, tylko prześcigają się w wymyślaniu najgorszych obelg na tych, którzy wyrządzili im krzywdę. Przez następne dwie godziny sporządzały listę niesprawiedliwości, jakich w życiu doświadczyły.

– Biurko, które należało do rodziny mojego ojca od dziewięciu pokoleń – mówiła GaoLing – zamienił na kilka godzin przyjemności.

– Nie było jedzenia, nie było węgla, nie było ubrań na zimę. Musieliśmy wtulać się w siebie nawzajem i wyglądaliśmy jak długa stonoga.

Jeszcze tego samego wieczoru GaoLing powiedziała do mnie:

– Ta Siostra Yu jest bardzo mądra i zabawna.

Nie odpowiedziałam. Wkrótce sama się przekona, że ta kobieta potrafi być kąśliwa jak osa.

Następnego dnia zastałam je razem w jadalni dla nauczycieli. Siostra Yu mówiła przyciszonym głosem, a GaoLing odpowiadała:

– Nie sposób tego nawet słuchać. Czy twoja siostra była równie ładna, jak dobra?

– Nie była pięknością, ale niebrzydką dziewczyną – odrzekła Siostra Yu. – Właściwie nawet mi ją przypominasz – ta sama szeroka twarz i duże usta.

GaoLing zachowywała się, jak gdyby ta uwaga ją zaszczyciła. W ogóle nie wyglądała na obrażoną.

– Gdybym tylko mogła być równie dzielna i potrafiła nie skarżyć się tak jak ona.

– Powinna się skarżyć – powiedziała Siostra Yu. – Ty także. Dlaczego ci, którzy cierpią, mają milczeć? Dlaczego mają przyjmować wyroki losu? Tutaj zgadzam się z komunistami! Musimy walczyć, żeby potwierdzić swoją wartość. Nie można grzęznąć w przeszłości, czcić umarłych.

GaoLing zasłoniła sobie usta i wybuchnęła śmiechem.

– Uważaj, co mówisz, bo inaczej Japończycy razem z nacjonalistami odrąbią ci głowę.

– Pilnuj swojej – odrzekła Siostra Yu. – Mówię całkiem poważnie. Komuniści są bliżej Boga, mimo że w Niego nie wierzą. Wierzą w dzielenie się rybami i chlebem. To prawda, komuniści przypominają chrześcijan. Może zamiast z nacjonalistami powinni stworzyć wspólny front z wyznawcami Jezusa.

GaoLing położyła dłoń na ustach Siostry Yu.

– Czy wszyscy chrześcijanie są tacy głupi jak ty?

Obrażały się nawzajem zupełnie swobodnie, jak najbliższe przyjaciółki.

Kilka dni później ujrzałam je na dziedzińcu. Siedziały tam przed kolacją, snując wspomnienia niczym para nierozłącznych przez lata towarzyszek. GaoLing przywołała mnie gestem i pokazała list opatrzony czerwoną pieczęcią oraz godłem wschodzącego słońca. Został nadany przez “Tymczasową Japońską Żandarmerię Wojskową".

– Przeczytaj – powiedziała Siostra Yu.

List był adresowany do Chang Fu Nana i informował, że jego żona, Liu GaoLing, została aresztowana w Wanping jako antyjapoński szpieg.

– Aresztowali cię? – wykrzyknęłam. GaoLing trzepnęła mnie w rękę.

– Czytaj dalej, głuptasie.

– “Zanim Liu GaoLing uciekła z aresztu, gdzie czekała na egzekucję – pisano w liście – przyznała się, że na stację kolejową wysłał ją ze specjalną misją mąż, Chang Fu Nań. Dlatego też agenci japońscy w Pekinie chcieliby rozmawiać z Chang Fu Nanem na temat jego działalności szpiegowskiej. Wkrótce zjawimy się w tej sprawie w domu Chang Fu Nana".

50
{"b":"94968","o":1}