Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Niecałe cztery tygodnie przed naszym zwolnieniem – uganialiśmy się wciąż za partyzantami, ale nikogośmy nie złapali i nie mieliśmy też żadnych strat – zatem w okresie, kiedy prawie nie zdejmowaliśmy z siebie łachów, zaczęto to i owo przebąkiwać.

Tamten magazynier, który umundurował Mahlkego i zaprowadził go do odwszenia, przyniósł z kancelarii plotkę:

– Po pierwsze: znowu nadszedł list od Mahlkego do żony dawnego szefa. Poślą go jej do Francji. Po drugie: z samej góry przyszło zapytanie w jego sprawie. Odpowiedź jeszcze opracowują. Po trzecie, i to ja wam mówię: u Mahlkego zapowiadało się to od początku. Ale w tak krótkim czasie! No, dawniej toby mu żadne ciągotki nie pomogły, gdyby nie był oficerem. Ale dziś mogą wszyscy, w każdym stopniu służbowym. Będzie chyba najmłodszy. Kiedy go sobie wyobrażam z tymi uszami…

Wtedy nie wytrzymałem i rozpuściłem język. Winter za mną. Jürgen Kupka i Bensemer też musieli wyłożyć, co wiedzieli.

– Och, wie pan, tego Mahlkego znamy już od dawna.

– Chodziliśmy z nim do jednej budy.

– Jego zawsze korciło, kiedy jeszcze nie miał czternastu lat.

– No, a ta historia z kapitanem marynarki? Kiedy w czasie lekcji gimnastyki gwizdnął mu jego błyskotkę razem ze wstążką z wieszaka? To było tak…

– Nie, musimy zacząć od gramofonu.

– A te puszki konserw, to nic? Więc zupełnie na początku nosił zawsze śrubokręt…

– Chwileczkę! Jeżeli chcesz zacząć od początku, to od rozgrywki w palanta na boisku Heinricha Ehlersa. To było tak: leżeliśmy sobie, a Mahlke drzemał. Nagle pojawił się szary kot, który biegł przez łąkę wprost w stronę szyi Mahlkego. A kiedy ją dostrzegł, pomyślał pewnie, że to mysz się tam tak rusza, i skoczył…

– Pleciesz, bracie! To przecież Pilenz wziął kota i posadził mu – może nie?

Dwa dni później przyszło oficjalne potwierdzenie. Podczas rannego apelu podano nam do wiadomości, że były szeregowiec Arbeitsdienst, oddziału Tuchola-Północ, biorąc bez przerwy udział w akcji bojowej, początkowo jako zwykły strzelec, potem kapral i dowódca czołgu, zniszczył na ważnym odcinku strategicznym tyle a tyle rosyjskich czołgów, a ponadto… i tak dalej, i tak dalej…

Zaczęliśmy już zdawanie manatków, następni mieli przyjechać, kiedy matka przysłała mi wycinek z „Vorposten”. Było tam wyraźnie podane drukiem: „Syn naszego miasta, biorąc bez przerwy udział w akcji bojowej, początkowo jako zwykły strzelec, potem jako dowódca czołgu…”, i tak dalej, i tak dalej.

25
{"b":"93981","o":1}