2004-04-16 12:34:52 ›› Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają…
Dwa podróżujące anioły zatrzymały się na noc w domu bogatej rodziny. Rodzina była niegrzeczna i odmówiła aniołom nocowania w pokoju dla gości, który znajdował się w ich rezydencji. W zamian za to anioły dostały miejsce w małej, zimnej piwnicy. Po przygotowaniu sobie miejsca do spania na twardej podłodze, starszy anioł zobaczył dziurę w ścianie i naprawił ją. Kiedy młodszy anioł zapytał dlaczego to zrobił, starszy odpowiedział: "Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."
Następnej nocy anioły przybyły do biednego, ale bardzo gościnnego domu farmera i jego żony, by tam odpocząć. Po tym jak farmer podzielił się, resztą jedzenia jaką miał, pozwolił spać aniołom w ich własnym łóżku, gdzie mogły sobie odpocząć. Kiedy następnego dnia wstało słońce, anioły znalazły farmera i jego żonę zapłakanych. Ich jedyna krowa, której mleko było ich jedynym dochodem, leżała martwa na polu. Młodszy anioł, był w szoku i zapytał starszego anioła: "Jak mogłeś do tego dopuścić?". "Pierwsza rodzina miała wszystko i pomogłeś im" – oskarżył. "Druga rodzina miała niewiele i dzieliła się tym co miała, a ty pozwoliłeś, żeby ich jedyna krowa zdechła".
"Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają" – odpowiedział starszy anioł. "Kiedy spędziliśmy noc w piwnicy tej rezydencji, zauważyłem że w tej dziurze w ścianie było schowane złoto. Od czasu kiedy właściciel się dorobił i stał się takim chciwcem niechętnym do tego by dzielić się swoją fortuną, w związku z czym zakleiłem tą dziurę w ścianie, by nie mógł znaleźć złota znajdującego się tam." "W noc, która spędziliśmy w domu biednego farmera, Anioł Śmierci przyszedł po jego żonę. W zamian za nią dałem mu ich krowę. Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."
– to taka przypowieść, którą dostałam dziś w mailu, a którą wklejam tu na lekcji informatyki.
BOSS- odnośnie przeróbki pana J. Czy aż taką filozofią jest używanie przez nastolatkę Corela?;)
skomentuj (18)
2004-04-19 12:06:49 ›› Jestem, żyję…
Chociaż pewnie wielu z Was wolałoby widzieć mnie już nieżywą? Wyciągniętą z Wisły kolejną niezidentyfikowaną ofiarę czegoś tam lub kogoś tam. Kilkoro z Was może chciałoby nawet zobaczyć fotkę moich złok, by zobaczyć, jak ona naprawdę wyglądała. Niestety zawiodę tych, którzy właśnie tego by chcieli… Weekend spędziłam bardzo zwyczajnie. Wybrałam się z rodzicami na taką przedmajówkę:) W maju starzy będą zaganiani, bo Unia, Unia i jeszcze raz UNIA!
Odpiszę tym z Was, których wpisy zapamiętałam:
Mój pierwszy raz opiszę wkrótce. Nie wiem, czy woleliście pierwszy raz za kasę (a dokładniej za coś) czy pierwszy w ogóle raz z mężczyzną. Chłopcem dokładniej, bo mężczyzną to on jeszcze nie był. Nastolatkowi do mężczyzny brakuje wszystkiego! Lat, mądrości zyciowej, doświadczenia, centymetrów…;)
Obrażalski Bo$$'ie – nie podejmę się walki z Tobą na opowiadania erotyczne, bo… Powodów jest wiele. Począwszy od tego, że w komentarzach masz mniej miejsca do wygadania się, niż ja w notkach, skończywszy na tym, że chcąc wygrać z Tobą, musiałabym koloryzować, a staram się opisywać wszystko tak, jak ma miejsce.
Dziękuję za ostrzeżenie pewnemu panu. Wiem, że źle mogę skończyć przez tego bloga – począwszy od zidentyfikowania mojej skromnej osoby, skończywszy na wywiezieniu mnie do burdelu na Zachodzie.
Jak będzie, tak będzie… Może mnie za chwilę przejechać na ulicy kolporter Gazety Wyborczej – jak to miało miejsce kilka m-cy temu w W-wie.
skomentuj (10)
2004-04-19 23:22:18 ›› Niedobra Cichodajka. A kysz, a fe…!
Niedobre są też blachary, bo lecą na samochody, dresiary bo lecą na spakowanych bezmózgów, tapeciary, itp. Złe są także panny mądre, bo często nie da się z nimi dogadać. I za głupie – z tych samych powodów. Za ładne, bo każdy chce je rżnąć, więc jak tu się z takimi związać? Złe są biedne, bo pewnie lecą na kasę, i bogate, bo traktują wszystkich jak zabawki. Złe są znane, i złe są nieznane. W ogóle dziewczyna, kobieta to tylko złośliwa narośl wokół pochwy… – to hasło wydrapane jest na ścianie mojej szkoły. Nie zgadzam się znim!
Patrząc takimi kryteriami, połowa z nas, mająca barwne dzieciństwo i młodość miałaby umrzeć w samotności? Musiałaby pokutować tym za grzechy młodości. Mnie już skazaliście na samotność, bo jako gówniara lubię się pieprzyć, i nie boję się o tym mówić ani pisać. A za kilka miesięcy lub lat większość z Was chciałaby poznać mojego faceta lub męża i jako ŻYCZLIWI dać mu do przeczytania ten mój pamiętnik. Jeśli po jego przeczytaniu miałby ode mnie odejść, to chwała Wam za to!
Uważacie, że teraz żaden mnie nie zechce, a jak zechce, to pewnie tylko po to, by wygonić mnie na ulicę? Tak właśnie myślicie, że będzie? No, albo że nie doczekam wieku w którym ludzie wiążą się ze sobą na stałe, bo umrę wcześniej na AIDS.
A czy ja czekam na kogoś świętego? Na faceta, dla którego będę pierwszą kobietą w życiu? Faceta, który po kilku latach związku zacznie się zastanawiać, jak to jest z blondynką, z grubszą, z mającą większe cycki, z młodszą, ze starszą… Wolę takiego, który wyszalał się w młodości, który będzie zadowolony z tego, że ja też mam to już za sobą. Że nie byłam blacharą, którą miał każdy, który pod nią podjechał. O której krążą po całym osiedlu opowieści. Którą mieli gdzie chcieli, w ilu chcieli. O moim życiu intymnym nie wie nikt, prócz gości tego bloga. Nie da się mnie namierzyć, bo notki wysyłam do wklejenia mojemu WirtualFriendowi.
Nieważne czy rżnę się za kasę, za prezenty, gratis czy sama daję komuś za to kasę. Czy robię to z ciekawości, czy z głupoty, z wrodzonego kurestwa, czy co tam jeszcze? Wiem, że mogę przestać w każdej chwili. To co robię nie jest ani uzależnieniem, ani koniecznością.
PS Czy znajdzie się tu ktoś, kto za np. 3lata zechciałby się ze mną związać? Z wierną, wyszalałą za młodu kobietą. Ładną, nie głupią, niezależną finansowo. Proszę o wpisy chętnych…
skomentuj (35)
2004-04-21 13:45:52 ›› Czas…
Ostatnio przepływa mi między palcami szybciej, niż woda podczas porannej kąpieli. Mam nadzieję, że wybaczycie mi rzadsze notkowanie. Im dłuższe dni, tym mniej szasu – dziwne to wszystko. Może z nadchodzącą dorosłością zniknie młodzieńcza beztroska i nadmiar wolnego czasu? Pod koniec kwietnia postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania występujące w komentarzach.
No i wreszcie doczekacie się mojego pierwszego razu. Dziwi mnie, że to pytanie, a dokładniej odpowiedź na nie jest taka ważna. Pytanie jest bardzo intymne, odpowiedź na nie powinny znać tylko dwie osoby – ja i osoba z którą ten raz przeżyłam. Jednak pytanie to pada zawsze i wszędzie. Prawie tuż po zapytaniu o imię… Wczoraj padło w TVNowskich Trzech Sercach przed milionami telewidzów wypowiadali się, jak to w wieku 17lat, z dziewczyną którą wydawało się, że wtedy kochali… A dziś? Jak to ona miała na imię?
Jaki pierwszy raz obstawiacie u mnie? Świadomy? Nieświadomy? Z miłości? Z ciekawości? Gwałt? Samogwałt?;)
skomentuj (10)
2004-04-21 23:56:18 ›› Mój pierwszy raz…
Pewnie myślicie, że zostałam zgwałcona i dlatego teraz to wszystko robię? Że może molestował mnie w dzieciństwie ojciec lub jakiś dobry wujek? Niestety, zawiodę Was. Straciłam dziewictwo w miarę normalny sposób. Bez traumatycznych przeżyć wpływających na późniejsze życie. Żadne tam "cześćTeresko'wiańskie" wymuszenia, półgwałty, itp. Żadne naiwne udowodnienie chłopakowi miłości. Bardziej była to dla mnie ciekawość, i "ten czas" w którym już można.
16lat. Ciało już coraz bardziej przypominające kobiece niż dziewczcęce. Łono już od dawna przyozdobione włoskami, piersi coraz większe, nóżki coraz dłuższe, w główce coraz więcej myśli o TYM. Coraz więcej koleżanek, które miały TO już za sobą. Tabuny chętnych kolegów, którzy chcieli mnie wprowadzić "w dorosłość". Na imprezach, na wycieczkach szkolnych, w wolnej chacie gdy rodziców nie ma w domu, w aucie.
Po moje rówieśniczki z gimnazjum zaczęli przyjeżdżać samochodami starsi kolesie. Prawie zawsze oznaczało to, że zaczęły one już zaznawać seksualnych rozkoszy na tylnich siedzeniach aut, w które tak dumnie wsiadały na oczach poruszających się pieszo koleżanek. Cóż innego niż seks może chcieć 18-20latek od głupawej 15-latki? A że auto jest dziś mieć łatwiej niż wolną chatę… Im lepsze fury, im więksi kolesie, im krócej wystrzyżeni, im głośniejszy sprzęt w aucie tym bardziej mokro robiło się moim koleżankom. Ja na takie zaloty i podjazdy pozostawałam sucha. Koleżanki chciały mnie swatać z taką ilością chętnych chłopaków, że ich kolejkę skończyłabym zapoznawać już jako stara dupa – czyli pełnoletnia.
A ja czekałam. Grzecznie skończyłam gimnazjum, grzecznie poszłam do ogólniaka. Tam grzeczna 16latka poznała grzecznego 18latka. Wpadliśmy sobie w oko już za pierwszym razem. On przyjmował jakieś tam wnioski od nowoprzyjętych uczniów, ja taki wniosek składałam. Z niego poznał moje imię, nazwisko, oraz to, że za 3tygodnie mam 16 urodziny. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że właśnie patrzą na siebie dwa prezenty urodzinowe. Ja jego, on mój…
Chłopak bez auta, bez mięśni w nadmiarze, za to z wieloma szarymi komórkami w mózgu i jak się później okazało z wieeelką ilością ciał jamistych w… – Bo$$ będzie wiedział, o co chodzi;) Po miesiącu wspólnego ze sobą przebywania, rozmów, odprowadzek do domu, itp. wydawał się bardziej interesujący od pozostałych chętnych na mnie napaleńców. Słowo sex nie pojawiało się w naszych rozmowach prawie nigdy. Więc w dzień moich 16urodzin pojawiło się w naszych relacjach.
Po odbębnieniu domowych urodzin, dostałam kaskę i wolny czas, by zafundować sobie wcześniej już planowaną imprezkę z przyjaciółmi w pubie. Pub rzeczywiście był, tylko że nie z przyjaciółmi, a z tym jednym. Po pubie gdzie grzecznie piłam kawę, a on soki, po wieczornym spacerze… Miał to szczęście, że był jedynakiem, jego rodzice byli rozwiedzeni, a jego matka częściej była na nocnych dużurach niż w domu…