Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Bo już była kolejka i nie zdążyłem. I jak chciałem kupić u tego motorniczego, to było za późno, bo kanar już nas złapał. A Arek nie miał legitymacji, ani Agatka, ani Zosia, to ja nie chciałem być gorszy… i też powiedziałem, że nie mam. Ale nie wiedziałem, że on mnie zabierze na posterunek! I było już za późno!

Milczałam. Byłam wykończona. Dochodziła siódma, w pracy miałam przechlapane, czułam, że mi słabo i muszę natychmiast albo runąć do łóżka, albo walnąć jakiegoś drinka, albo wziąć środki uspokajające i iść spać, a najlepiej wszystko razem. – Nie gniewaj się, ciociu, co? Milczałam. Wjechaliśmy, Piotrek, kuśtykając, otworzył bramę. Wpuściłam koty do domu, były obrażone. Siadłam w kuchni, nie zdejmując kurtki. Borys podszedł do mnie i podbił mi rękę swoją siwiejącą mordką.

– To co, ciociu, nie powiesz rodzicom?

– Nieletni jak skazaniec stał na progu i patrzył na mnie jak zarzynane cielę.

– Nie powiem – jęknęłam, widząc w myślach minę Agnieszki, która dowiaduje się, jaka była moja opieka i w jaki sposób jej biedne dziecko wylądowało na policji.

On też nie powiedział.

50
{"b":"88895","o":1}