Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Muszę już iść – postanawiam wprowadzić w czyn dość śmiały projekt, widzę, że Ula jest za.

– No to rozchodniaczka! – woła mąż Renki. – Będzie nam się lepiej myślało!

Ula wyciąga nad stołem rękę, obawiam się, że jutro dosięgnie mnie gigantyczny kac, ale też wyciągam rękę ze szklanką, bo życie jest takie piękne, kiedy wybiera się imię dla dziecka, a do szklanki leje się znowu alkohol.

– Anna, Marta, Katarzyna, Józefina… – Ula delektuje się drinkiem.

– Marta kiedyś uwiodła męża Kingi, pamiętasz, suka jedna – przypominam sobie nagle ból Kingi i już nie lubię imienia Marta.

– Ale przecież przyjaźnisz się z Martą… no… tą ze szkoły średniej. – Ula jest moją zewnętrzną pamięcią i za to jestem jej wdzięczna.

– Marta! Oczywiście! Zapomniałam! Ale to jest inna Marta! Marta to świetna dziewczyna! – prostuję natychmiast. – Ale może też być Bożena, Jadwiga – wpadam jej w słowa.

– Bożena nie. Bożena kiedyś nas nacięła na nadstawkę do kredensu. – Ula robi się groźna. – Powiedziała, że tam nie ma korników i myśmy z Krzysiem na piechotę tachali tę nadstawkę ze trzy kilometry, a potem się okazało, że jest cała zakorniczona.

A Jadwiga? – pytam z zaciekawieniem.

Jadwiga umarła młodo i leży na Wawelu. To lepiej nie brać takich imion, które młodo umarły – poważnieje Ula.

Renka i jej mąż patrzą na nas z wyrzutem.

Nie wygłupiajcie się, naprawdę nie znacie oryginalnych imion?

Co wy, chcecie mieć w domu jakąś Penelopę pytam nieopatrznie i widzę najpierw zdziwione, a potem rozjaśnione oblicza właścicieli najmniejszego i najbardziej przyjaznego rottweilera na świecie. Mąż Renki całuje mnie w czubek głowy, a Renka głaszcze po ręce.

Judyta jesteś cudowna! Penelopa! Nigdy bym na to nie wpadła! Penelopa!!! Cudownie! Poppy, Popy, Po. Lopy. Lo. Ileż możliwości!

Podnoszę się po raz dziesiąty tego wieczoru i kiwam na Ule. Nogi mam jak z waty. Ula całuje Renkę, ja całuję Renkę, mąż Renki całuje Renkę i mnie, i Ule, Renka całuje męża, potem mnie, potem Ule, potem męża, przez chwilę zastanawiam się, czy nie pocałować rottweilera, to jedyna okazja w życiu, ale Ula całuje mnie z rozpędu i odprowadzają nas do bramy.

– Aureliusz i Penelopa! Jesteście wspaniałymi przyjaciółkami! – ściskają nas jeszcze raz oboje i ruszamy z Ula ciemną drogą do naszych domów.

Ogarnia nas cisza, księżyc wysuwa się zza chmur, jest absolutnie, kosmicznie pięknie, mimo że widzę białą potrójną drogę.

–  Będzie pełnia – szepcze Ula. – Zobacz.

Podnoszę głowę i widzę niekompletny księżyc, pamiętam, czego mnie nauczyła, gdy zaczęłam tu mieszkać – jak księżyc bardziej przypomina literkę C, to znaczy cienieje, czyli idzie na nów, jak literkę D, to znaczy, że grubieje – czyli zbliża się do pełni. Teraz wisi nad nami spasione D, idziemy spokojnie, rzucając sobie cień.

Cień od księżyca widzieć: szczęście – mówię pewnym głosem do Uli, chociaż język chce mi się splątać na amen.

Skąd wiesz? – pyta dociekliwie Ula i też jej się plącze.

– Bo wiem – stwierdzam, i to nas rozśmiesza.

Śmiejemy się, powietrze świeże wchodzi nam głęboko, aż po drinki, oddycham pełną piersią.

– Jutka?

Co? – pytam, czkając.

To ja wymyśliłam Aureliusza?

No! – cieszę się. – Sama słyszałam!

Ale ty Penelopę! Jesteś lepsza… tylko wiesz co?

– Co?

– Ale nie mów nikomu, dobra? Nikomu nie mówmy, że to nasz pomysł…

Obiecujemy sobie solennie, że nikomu nie powiemy. Oczywiście oprócz Krzysia. I Adama, do którego natychmiast napiszę o wszystkim. I o tym, że nie byłam u brata na wigilii, tylko go oszukałam, bo go bardzo, najbardziej na świecie kochani i napiszę mu, żeby już wracał, już i nad niczym się nie zastanawiał, bo jest piękna zima i bez niego marznę, ja oraz pies mój Borys. I że Borys jest już starutki i że nie można go na tak długo zostawiać, nawet jak się jedzie do Ameryki, tak właśnie napiszę, i że na karuzeli jest mi bardzo dobrze.

Ale poza tym nigdy nikomu się nie przyznamy. Tak sobie obiecujemy, a ja się strasznie cieszę, że jest taka piękna noc, że już nie pada i całe szczęście, że moja intuicja jednak kazała mi ten wieczór spędzić z Ulą i Renką, że nie byłam sama. Kobiety czasami powinny spędzać czas ze sobą. Wtedy nawet obecność mężczyzny im nie przeszkadza.

A i tak ze wszystkich imion męskich na świecie najbardziej cudownym imieniem jest Adam.

45
{"b":"88895","o":1}