Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Otworzyłam oczy i powiedziałam:

– Oczywiście. Nie ma sprawy. Jedźcie.

Agnieszka podniosła się i uściskała mnie serdecznie.

–  Jesteś absolutnie kochana, wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.

Po czym sięgnęła po słuchawkę i wykręciła numer. Głosem radosnym, jak za dawnych lat, krzyknęła:

– Zgodziła się! Zgodziła!

A mnie wydawało się, że mam zły sen.

Nasza wspólna, moja i Agnieszki, ciocia, nie jest wcale naszą ciocią. Jest siostrą cioteczną, kuzynki naszej babci, która mieszka w Krakowie. Ciocia Hanka ma ciekawe życie. Przed drugą wojną światową jako nastolatka skakała z mostu do Wisły, bo się założyła z kolegą, że skoczy. W nagrodę za to jej rodzice natychmiast przenieśli ją do bardzo surowej szkoły, którą prowadziły zakonnice. Szkoła próbowała wykończyć ciocię Hankę, ale nie dała rady. Tej szkoły dziś już nie ma, a ciocia Hanka ma się dobrze. Gdy wybuchła wojna, to zanim siostry zdecydowały, co robić, Hanki już w internacie nie było. Chciała zaciągnąć się do wojska jako siedemnastolatka, sprytnie ukrywając swój wiek – powiedziała, że ma lat dziewiętnaście.

– Przed wojną sobie dodawałam, po wojnie ujmowałam – powiedziała kiedyś.

Ponieważ do wojska jej nie przyjęto, uciekła z domu na granicę wschodnią, gdzie stacjonował pułk, w którym służył jej przyszywany kuzyn. „Sympatyzowaliśmy ze sobą” – mówiła o nim aktualnie ciocia Hanka. Chciała go pożegnać, zanim ów Zenobiusz, świeżo upieczony podporucznik, ruszy do boju, ale nie zdążyła, bo Zenobiusz ów ruszył na dalszy Wschód, ale już w transporcie z jeńcami, zanim ona znalazła się na jeszcze dalszym Wschodzie, na Sybirze.

Z armią Andersa wracała przez Afrykę do Polski. W Iraku poznała pewnego majora, któremu się natychmiast oświadczyła, bo uczucie do podporucznika było krótkotrwałe. Major nie mógł wrócić do Polski, bo byłby oskarżony o zdradę ojczyzny, albowiem w powietrzu wisiała już zapowiedź przyszłego ustroju. Razem wylądowali w Anglii i zostali tam na stałe.

Ciocia Hanka jest niezwykle żywotna. Nic dziwnego, że po osiemdziesiątce postanowiła sprzedać mieszkanie na Braganza i kupić dom na Kensington. Kiedy to zrobi, jak nie teraz? Szkoda tylko, że to nie ja jadę do Londynu, tylko zostaję z małolatem, który jest na dodatek chłopcem, ale cóż.

Ciocia Hanka w rodzinie słynie ze swoich złotych myśli, których zresztą w miarę upływu lat się wypiera. Na przykład ja pamiętam, jak dwadzieścia lat temu powiedziała mi:

– Pamiętaj Judytka, arytmetyka bardzo przyda ci się w związkach z mężczyznami. Po dwudziestce mężczyźni po czterdziestce, po trzydziestce, mężczyźni po dwudziestce, po czterdziestce, mężczyźni po trzydziestce.

Sama zresztą nigdy nie zastosowała się do tej rady.

Ciocia Hanka ma również jedną podstawową cechę – nie sposób jej odmówić niczego, więc się wcale nie dziwię, że Agnieszka, wcale nieskora do takich wybryków jak nagłe wyjazdy, podjęła decyzję o wyjeździe.

Agnieszka, Grzesiek i Nieletnia lecą w poniedziałek. Tosia przyjeżdża we wtorek wieczorem. Nieletniego wraz z nowym samochodem Grześków dowieziono w poniedziałek po szkole. On zostaje w domu, ja ich odwożę na lotnisko. Z czterech dni wolności, które miałam po wyjeździe Tosi do Pragi, zostaje mi sobota i niedziela. W niedzielę obiecałam Mojej Mamie, że przyjadę, no i oczywiście Mojemu Ojcu, bo „skoro będziesz u matki, to wpadnij do mnie”. Czyli zostaje sobota. Czyli nici z wypoczynku, bo muszę Nieletniemu przygotować nasz pokój, a sama przenieść się do tzw. salonu. I jakoś się urządzić – komputer, drukarka, miejsce do spania. Będę przez dwa tygodnie żyć w pomieszczeniu, gdzie stoi telewizor. Czarno widzę. Ale czego się nie robi dla rodziny, która parę lat temu uratowała mi życie, przechowując mnie i Tosię?

Mój śliczny, ukochany Niebieski!

życie bez Ciebie kompletnie nie ma sensu. Nic mi się nie udaje, zmieniają mi teksty, Tosi prawie nie ma w domu, koty brudzą szyby, jestem ohydnie samotna i opuszczona – i wolałabym, żebyś był ze mną. Nawet mógłbyś się nie odzywać. Nie lubię już sama spać i jestem kompletnie emocjonalnie od ciebie uzależniona. Myślę tylko o tym, kiedy się zobaczymy, a Tosia wcale nie chce jechać i być może nie załatwię wizy, i nie mogę się dodzwonić do ambasady, i nie mam samochodu, bo w opelku poszła skrzynia biegów, i jestem strasznie biedna i nieszczęśliwa, i jest zimno, i nie lubię listopada najbardziej ze wszystkich miesięcy. Nienawidzę Cię, bo wyjechałeś, zamiast nie wyjeżdżać i mnie kochać nad życie, jako i ja czynię. Boję się, że poznasz jakąś Murzynkę albo Mulatkę, bo każdy facet marzy o Murzynce albo Mulatce, chociaż niektórzy się z tym marzeniem nie ujawniają, i zakochasz się w niej, i będziesz ją porównywał do mnie, i to porównanie, niestety, wypadnie na moją niekorzyść, i już nigdy nie wrócisz, bo ci spadnie bielmo z oczu, i zobaczysz mnie taką, jaka jestem, i to będzie koniec mojej szczęśliwej miłości. Kocham cię nad życie i tęsknię najbardziej na świecie…

Alt – D. Skasuj.

Kochany Adaśku,

Cieszę się, że Ci dobrze w tych Stanach, Borys smuci się od Twojego wyjazdu, ja może brałabym z niego przykład, ale samo dzwonienie do różnych urzędów stawia mnie na baczność na wiele godzin. Ojciec powiedział, że coś spróbuje przez swoich kolegów załatwić, ale nie wiem, czy nie za późno na to. Mam mnóstwo roboty, w poniedziałek przyjeżdża Piotruś i będzie tu mieszkał, moje komórki mózgowe zanikają z przerażenia. Czy taki Nieletni Facet robi tyle kłopotu co Letni? Czy on się już goli? Jaka szkoda, że Ciebie nie ma, bo ja nigdy nie miałam do czynienia na dłuższą metę z niedojrzałym chłopcem, nie licząc oczywiście Tego od Joli.

W pracy nie najlepiej, ale nie będę ci tym zawracać głowy. Obawiam się, że najbliższe dwa tygodnie będą mnie sporo zdrowia kosztować. Mam nadzieję, że zamykasz oczy, jak widzisz jakąś piękną kobietę, która jest młoda i mądra. Całuję Cię mocno, tęsknię. Judyta.

Lepiej. Dużo lepiej. Nie należy za bardzo okazywać mężczyźnie, że nie można bez niego żyć. To najgłupsze, co może zrobić kobieta. Ten list jest dobry, wyważony, dostatecznie długi, ale nie za długi, opowiadam, co się dzieje, ale nie zarzucam go zbędnymi szczegółami, tak. Może iść.

Oczywiście nie może, bo przecież niemożliwe jest połączenie się internetowe. Wiem, że podobno na świecie trwa to parę sekund. Ale świat jest zbyt daleko od mojej wsi i mojej niezmiennie niezainteresowanej w połączeniach Telekomunikacji Polskiej SA. Spróbuję wieczorem.

26
{"b":"88895","o":1}