Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Mam za swoje. A mogłam ostatecznie wysłuchać, kto kogo zabił i kto został skazany. Ot, życie.

Dzisiaj odebrałam nowiutki paszport. Jak się okazuje, niepotrzebnie go wyrabiałam, bo jak wejdziemy do Unii, to i tak każdy będzie musiał wyrobić sobie zupełnie nowy i inny. Co nie jest podawane do publicznej wiadomości, bo ludzie by się zdenerwowali. Ludzie się i tak denerwują, więc nie rozumiem, dlaczego to tajemnica.

Nareszcie Niebieski usiadł przy jakimś obcym komputerze, w jakimś obcym kraju i napisał:

Kochanie (to już lepiej) ledwo mi zniknęłaś na lotnisku, a może raczej ja Tobie zniknąłem, zaczęły się kłopoty. Kupiłem Ci nieopatrznie we free shopie w Warszawie przyrządy do manicure, i to był pierwszy błąd. Przy prześwietleniu okazało się, że mam nie powiem ile forsy wyrzucić w błoto, to znaczy do kosza, stojącego obok, i na nic zdało się tłumaczenie, że to dla Ciebie. W ogóle mnie nie słuchali, tylko stukali ręką w duży napis, którego wcześniej nie zauważyłem: „Narzędzia do cięcia dowolnego rodzaju i imitacje tychże, sztylety, brzytwy, szpilki, łańcuchy… – i nie wiem, co tam jeszcze było – nie podlegają przewozowi w bagażu podręcznym „. Poprosiłem wobec tego o udostępnienie mi bagażu właściwego, ale okazało się to niemożliwe. O mały włos nie spóźniłem się na samolot, bo próbowałem negocjować, byłbym w ogóle nie poleciał, jak mnie zaczęli pouczać, co ja mogę pilnikiem do paznokci zdziałać w samolocie. Nie muszę dodawać, że natychmiast po wystartowaniu podano nam posiłek i do tego normalne metalowe sztućce – noże i widelce. Gdybym nie był wściekły, to by mnie to rozweseliło.

Ani się obejrzałem, jak byliśmy we Frankfurcie. Wiesz, że lubię latać, ale Niemcy zafundowali mi wspaniałe widowisko, które obniżyło w stopniu najwyższym moje morale. A mianowicie miąłem okazję zobaczyć na największym europejskim lotnisku płonący samolot i trzy jednostki straży pożarnej, które zgrabnie próbowały go ugasić. Co im się już prawie, prawie udawało, to samolot zaczynał na nowo płonąć, a oni na nowo zaczynali puszczać pianę. Stałem przy oknie jak wmurowany i zastanawiałem się, jak by tu się szybko wydostać do miasta, wsiąść w pociąg i udać się drogą naziemną do ojczyzny, która ma ten plus, że tam jesteś Ty. Okazało się zresztą, że to tylko ćwiczenia, ale wyobrażam sobie, co byś Ty zrobiła, gdybyś ze mną leciała… skoro nawet ja nie byłem cool.

Cool, cool! Wystarczy, że chwilę pomieszka z Tosią, a już do mnie pisze, jakby był nią. Z tym, że Tosia do mnie nie pisze.

Ale cieszę się, że bardziej jesteśmy podobni do siebie, niż myślałam. Ja też nie jestem cool. Nie dlatego, żebym coś przeciwko byciu cool miała – ale nie bardzo wiem, co to znaczy być cool. Córki Uli powiedziały, że prezydent jest cool, Papież jest cool oraz Jasiek z trzeciej a szkoły społecznej też jest cool, a wszystkie te osoby są zupełnie niepodobne do siebie. A ja nie jestem podobna ani trochę do nich – nawet płeć mam inną – nasuwa się więc prosty wniosek, że na pewno nie jestem cool, i tu jestem podobna do Adasia. Ale kurczę blade, to nie jest list miłosny!!! W żadnym wypadku! Z wyjątkiem zdania podrzędnego, która ma ten plus, że tam jesteś Ty…

Czy teraz mam sobie wydrukować ten list i schować do koperty, kopertę zaadresować na siebie i schować do szuflady?

21
{"b":"88895","o":1}