Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Fredegard wyprostował się. Yarpen Zigrin nie patrzył na niego. Patrzył na zabitych. Na Regana Dahiberga wciąż klęczącego nad bratem.

— To było konieczne, panie Zigrin — powiedział rycerz. - To jest wojna. Był rozkaz. Musieliśmy mieć pewność…

Yarpen milczał. Rycerz spuścił wzrok.

— Wybaczcie — szepnął.

Krasnolud wolno obrócił głowę, spojrzał na niego. Na Geralta. Na Ciri. Na wszystkich. Ludzi.

— Co wyście z nami zrobili? — spytał z goryczą. - Co wyście zrobili z nami? Co zrobiliście… z nas?

Nikt mu nie odpowiedział.

Oczy długonogiej elfki były zeszklone i matowe. Na jej wykrzywionych wargach zastygł krzyk.

Geralt objął Ciri. Wolnym ruchem odpiął od jej kubraczka białą, upstrzoną ciemnymi plamkami różę, bez słowa rzucił kwiat na ciało Wiewiórki.

- Żegnaj — szepnęła Ciri. - Żegnaj, Różo z Shaerrawedd. Żegnaj i…

— I wybacz nam — dokończył wiedźmin.

31
{"b":"88000","o":1}