Литмир - Электронная Библиотека

– A ty oferujesz, że zbudujesz robota mojej żony? Głupie gadanie!

– A ty mówisz, że masz alergię na psy – zaśmiał się Edward – ok, chodźmy tam razem.

–Nie. Nigdy. A potem usłyszałem, że ceny są wygórowane.

– Masz środki. Pracują też na kredyt.

– Nie, Edwardzie. Pożyczka na zakup domu – nadal to rozumiem, ale żona na kredyt to kompletny nonsens. I zakończmy tę bezsensowną rozmowę.

Już w drodze do domu bezzałogową taksówką Ronald myślał:

„Edward ma rację! Muszę się zrelaksować. Nie po to, żeby się bawić, ale żeby się rozproszyć. Zobaczymy, czas jest najlepszym lekarzem."

Jadąc dobrze oświetlonymi ulicami, Ronald przyłapał się na tym, że wpatruje się w jasną reklamę, na której wielkimi literami napisano „Nyumen – twój skok w przyszłość”.

Ronald nagle stał się bardzo smutny i poczuł, że nie chce iść do swojego zmęczonego wynajętego mieszkania, w którym wszystko przypominało jego żonę. Szybko odwrócił się i zaczął wpisywać na komputerze pokładowym nowy adres ostatniej trasy. Skończywszy pisać, już miał nacisnąć przycisk „Enter”, gdy zadał sobie pytanie:

– Czy to twoja ostateczna decyzja?

A potem sam sobie odpowiedział:

"TАk! Edward ma rację. Potrzebujesz zmiany scenerii"

Myśląc tak, pewnie nacisnął przycisk „Enter”.

Samochód szybko zareagował na zmianę trasy i odwracając się popędził jedynego pasażera w kierunku jego nowego domu.

Ronald wysiadł z taksówki, wyjął klucze iz westchnieniem wszedł do zupełnie niezamieszkałego pokoju. Mijając szybko parter z salonem i pianinem, wszedł na górę do sypialni. Na zewnątrz huczał grzmot, rozbłyskiwały błyskawice i pachniało deszczem.

„Jednak przybyłem na czas. Jest burza z piorunami."

Wziął prysznic i położył się w niepościelonym łóżku. W nowym miejscu, zwłaszcza w przestronnym dwupiętrowym domu, nie jest łatwo od razu zasnąć, nawet gdy jest się bardzo zmęczonym. Przetaczając się kilka razy z boku na bok, Ronald uparcie zamknął oczy. W tym momencie grzmot i błyskawica uderzyły tak blisko, że całe piętro było jasno oświetlone. W tym samym czasie zaczął padać ulewny deszcz. Duże krople przeplatane gradem mocno bębniły w blaszany dach, tworząc tak piekielny hałas, że można było całkowicie zapomnieć o śnie. Do tego gwaru dołączyło straszliwe wycie wiatru, który przenikał zewsząd.

Ronald czuł się nieswojo i przerażony. On, dorosły mężczyzna, przypomniał sobie lęki z dzieciństwa, kiedy z każdym błyskiem błyskawicy wyobrażał sobie za oknem potwory i smoki.

Ronald wyskoczył z łóżka, zapalił światło i podszedł do okna. Burza i ulewa zaczęły ustępować i nie były już tak strasznie głośne.

Ronald postanowił zejść na pierwsze piętro i wziąć tabletki nasenne z kuchennej apteczki. Ale gdy tylko skierował się w stronę schodów, jak, o zgrozo, wydało mu się, że ktoś gra na pianinie na dole. Tak, tak, słyszał dźwięki, a nawet potrafił rozróżnić melodię.

"To Chopin!" – Błysnęło w mózgu i mróz przeszedł przez skórę. Brzmiało to tak samo „Impromptu Fantasy”, w które jego żona tak bardzo lubiła grać. Ronald chciał zejść na dół i sprawdzić, co słyszy, ale po zrobieniu kilku kroków zamarł w miejscu. Nagły dzwonek telefonu komórkowego wyrwał go ze stanu przerażenia. To był Edward.

– Jak się masz kolego? Przybył normalnie? Te e-taksówki mogą działać nieprawidłowo i zboczyć z kursu podczas silnej burzy.

Ronald milczał, jakby połykał język.

– Cześć! Wszystko w porządku? Gdzie jesteś?

– Jestem w nowym domu. Chciałem zmienić scenerię. Jednak..

– Coś się stało?

– Tu nie jest tak wygodnie, zwłaszcza w tej strasznej burzy.

– Oczywiście. Znalazłem czas. Ale burza ucichła. Możesz spać spokojnie.

– Posłuchaj Edwardzie! Nie chodzi mi tylko o burzę.

– Co jeszcze?

Czy pianino grało w środku nocy?

– Królewski? Czy jesteś tam jedyny? A ty nie wiesz jak grać.

– Faktem jest, że jeden, ale na pierwszym piętrze zaczął grać fortepian.

– Co za bzdury! To niemożliwe. Słyszałeś to ze strachu?

– Cóż, nie wiem. Być może został usłyszany.

– Słuchaj, Roni. Chodź ubierz się i chodź do mnie. Wyślę po ciebie samochód. Podyktuj swój nowy adres.

Tego ranka Ronald obudził się w mieszkaniu przyjaciela.

– A jednak, jaką muzykę słyszałem w domu? Czy to mi się wydawało?

– Oczywiście, że tak. Kochana Roni! Poniosłeś nieodwracalną stratę, dużo stresu przerodziło się w depresję. Nic dziwnego, że na tle szumu burzy słyszałeś dźwięki muzyki, którą wykonywała twoja ukochana żona.

– Edwardzie! Nie jestem tak szalony, żeby nie odróżnić dźwięku deszczu od melodii Chopina.

– Jak myślisz, kto grał na pianinie? Kto?

Przyjaciele ucichli cicho pijąc poranną kawę.

Ronald przerwał ciszę.

– Grała Lily.

– Czy jesteś kompletnie szalony? Pochowaliśmy Lily 40 dni temu.

– Otóż to. Po pogrzebie dusza zmarłego czterdziestego dnia zostaje oddzielona od ciała i pędzi do nieba.

– A potem wraca do nocnej burzy i gra na fortepianie „Impromptu Fantasy” Chopina? – z ironią powiedział Edward.

–Edwardzie, zrozum! Chciała mi przez to coś powiedzieć! Ależ oczywiście! To był znak! Jak wcześniej o tym nie pomyślałem? – powiedział Ronald i nie zwracając uwagi na ironię przyjaciela, dodał stanowczym tonem – chodźmy tam!

– Gdzie?

– W firmie "Nyumen".

–TАk, podjąłem decyzję!

– Zdecydował się. Dopiero najpierw zatrzymamy się w wynajętym mieszkaniu i odbierzemy paszport genetyczny żony.

Paszport genetyczny powstał jeszcze przed urodzeniem dziecka, w macicy, w 2 miesiącu ciąży. Od kobiety ciężarnej pobrano próbkę krwi i na jej podstawie określono całą genetykę płodu. Jeszcze przed porodem rodzice wiedzieli dosłownie wszystko o swoim przyszłym potomstwie, od płci, koloru włosów, innych oznak zewnętrznych, a skończywszy na obecności lub braku wrodzonych chorób, zarówno genetycznych, jak i somatycznych. W czasie ciąży omówiono kwestię przydatności nienarodzonego dziecka. Wobec chorób niepoddających się leczeniu przez współczesną medycynę pojawiło się pytanie o przerwanie tej ciąży.

Samochód zatrzymał się przed plisowanym budynkiem z krzykliwym znakiem Nyumen.

– Dzielny Roni. Nie panikuj, jestem tutaj.

Weszli do budynku i podeszli do ładnej dziewczyny za recepcją.

– Jakiego rodzaju usługi chcesz?

– Klonowanie ludzi – odpowiedział pewnie Edward zamiast Ronalda.

– Czy masz paszport genetyczny zmarłego i akt jego zgonu?

– Oczywiście.

– Potrzebne są więcej kart bankowych.

Ronald oddał swoje i dziewczyna zaczęła sprawdzać dane w komputerze.

– Wszystko w porządku. Witamy w Numen. Oto lista naszych usług i ich ceny.

Przyjaciele zaczęli zastanawiać się nad cenami.

– Jednak! Edward powiedział żartobliwie.

Ale Ronald nie był w nastroju do żartów. Stanął przed trudnym i bardzo nietypowym zadaniem.

Wkrótce siedzieli w biurze pracownika firmy.

Nazywam się doktor Parker. Jestem inżynierem genetycznym. To, że oboje jesteście lekarzami, jest znakomite, ponieważ znacznie ułatwi nam zarówno komunikację, jak i stworzenie potrzebnego produktu. Mam nadzieję, że uważnie przeczytałeś broszurę i zapoznałeś się z naszymi usługami. Nasza działalność opiera się na najnowszych osiągnięciach inżynierii genetycznej. Możemy stworzyć dowolny narząd ludzkiego ciała w celu jego dalszej implantacji. Po selekcji genetycznej na drukarce 3D tworzymy pożądany produkt, testujemy go i dostarczamy klientowi. W ten sam sposób składamy już cały organizm i jak można się domyślić ten ostatni proces jest bardziej długotrwały, a jeśli stworzenie jednego organu może zająć kilka dni, to stworzenie całości zajmie kilka miesięcy organizm i uruchomić go w życiu. Cóż, zapoznałeś się już z cenami w książeczce. Jak widać najdroższą usługą jest stworzenie organizmu na zamówienie.

Przyjaciele uważnie słuchali lekarza; Edward z dociekliwą miną, Ronald niespokojny i spięty.

2
{"b":"759241","o":1}