Już tam nie bez powodu ten Piotr ją kochał.
2. Zważywszy odmienność licznych cech, uczciwie mówiąc nieszkodliwych,
możemy:
a) zwyczajnie je lubić,
b) rozczulać się nad nimi,
c) z zaciekawieniem obserwować ich rozmaite dziwactwa,
d) bawić się nimi znakomicie,
e) wzruszać.
3. Rozbawieniem owocować może współpraca z nimi, oraz ich gorliwa pomoc,
kiedy, na przykład:
– przy remoncie naszej siedziby upuszczają nam na nogę młotek, cegłę, żelazną wajchę i pełną butelkę prawdziwej szkockiej whisky – Fakt, że butelka nie ma prawa na naszej nodze się stłuc, napawa wielką pociechą.
– W obronie naszej siedziby przed złoczyńcami z determinacją naciskają spust i trafiają komisarza policji.
– Z trójki próbują wrzucić wsteczny. Straszliwy zgrzyt skrzyni biegów zagłuszamy wybuchami naszego radosnego śmiechu.
– Z miłości do nas prasują nasze spodnie, starannie utrwalając kanty na bokach. (Dokładnie wiem o jednej żonie, która zrobiła coś takiego i nigdy potem nie musiała prasować męskich spodni. Ostrożność w tej kwestii przeszła z ojca na synów).
4. Nie możemy także opierać się w pełni na tym, co mówią. "Puść mnie natychmiast!" – krzyczy kobieta, kurczowo trzymając nas za klapy marynarki,
lub też dusząc w uścisku. A proszę, proszę, spróbujmy puścić. Jednostka w pełni wiarygodna była świad-kiem następującej sceny: Dwie osoby szły ulicą, młody dżentelmen i młoda dama. Jednostce udało się podsłuchać dialog pomiędzy nimi.
On: – Może byśmyposzli do kina? Ona: – Oszalałeś! Wykluczone! Idiotycznypomysł! Wogóle mowy nie ma, do żadnego kina nie idę, nawet nie ma na co! Kretyńska propozycja, nie zgadzam się! Nie chcę! On: (milczy kamiennie bardzo długą chwilę) Ona: – No dobrze, namówiłeś mnie Możemy iść do tego kina.
5. Ogólnie musimy po prostu pamiętać o różnicy płci O ile nie daje się zauważyć, być może wcale nie mamy do czynienia z kobietą. Pewność, że bez nas one w ogóle zginą, powinniśmy taktownie ukrywać. (Ponieważ my bez nich też).
Wśród wszystkich kobiet świata znajduje się jeszcze jedna, która elegancko potrafi zatruć nam życie, acz-kolwiek sama nam je dała. Mianowicie nasza mamusia. Kobiety są na nas zachłanne i pazerne i mamusia wcale zbytnio od normy nie odbiega. Kobiety są zazdrosne o siebie wzajemnie i mamusia trzyma standard. Stąd żywa niechęć do synowych i liczne dramaty. Strzeżmy się zatem:
– zbyt częstych i bliskich wzajemnych kontaktów obu naszych pań, bowiem albo:
a) znienawidzą się wzajemnie i staniemy się tarczą, ostrzeliwaną dwustronnie,
b) jedna podpuści nas na drugą i sami którąś znienawidzimy, co wcale nie leżało w naszych zamiarach,
c) stracimy tę, na której nam bardziej zależało;
albo:
a) zaprzyjaźnią się i jedna przed drugą odkryje nasze wstydliwe cechy, do których nigdy nie chcieliśmy się przyznawać ţi. będą nas pilnowały na zmianę, nie zostawiając ani sekundy na swobodny oddech.
– stawiania żonie mamusi za przykład (na dłuższą metę nie wytrzyma tego żadna kobieta. Już prędzej mężczyzna zniesie stawianie mu za przykład nieboszczyka pierwszego męża).
– narzekania na żonę przed mamusią (Wtrąci się, jak Bóg na niebie, a to wtrącenie bokiem nam wyjdzie)
(Na mamusię przed żoną możemy narzekać, ile nam się spodoba).
– oczekiwania od naszej kobiety wszystkiego tego, czym nas mamusia obdarzała,
(Ona będzie zapewne obdarzała tym samym, nie nas jednakże, tylko naszego syna).
Zważywszy, iż pazernej mamusi, tak samo jak żadnej innej kobiecie, nie da się niczego przetłumaczyć, musimy, trudno i darmo, zastosowaĆ się do przykazań biblijnych: "Porzucisz ojca swego i matkę swoją
i pójdziesz z mężem i żoną".
Zdarza się niekiedy, i należy o tym napomknąć, iż mamusie lepiej od nas potrafią ocenić łapiące nas kobie-ty, które nam osobiście wydają się cudem olśniewającym. W takim wypadku powinniśmy opanować nasz konflikt wewnętrzny i zastanowić się bodaj odrobinę. Powiedzmy: sprawdzić słuszność poglądów tnamusi. Udaje się to mniej więcej raz na milion razy i najedno stulecie. Kobieta zmienną jest. Wybieramy się w góry lutą zimą w celu zdobywania szczytów i wcale nas nie dziwi, że w kwadrans po żywym słońcu i bezchmur-nym niebie dostaliśmy się w zamieć śnieżną, a pod pałatką na grani kostnieje nam wszystko. Wyruszamy na polowanie i wcale nas nie dziwi, że draśnięty odyniec zaszarżował na nas znienacka od innej strony, niż dźwięki wskazywały. Udaliśmy się do sklepu przed tygodniem papierniczego i wcale się nie dziwiąc, stwierdzamy, iż znajduje się tam renomowana pracownia gorsetów damskich. (Specyfika naszego kraju
i naszego ustroju. W takiej, na przykład, Danii byłoby to niemożliwe i zdziwiliby się wszyscy).
Wypływamy na połów ławicy śledzia przy spokojnym morzu i doskonałych prognozach pogody i wcale się nie dziwimy, że po ławicy śledzia nie ma ani śladu, a za to miotamy się we wzburzonych falach,
w najmniejszym stopniu nie przypominających gładkiej toni. Wyjeżdżamy do Wenezueli (Japonii,
Kalifornii) i wcale się nie dziwimy, że w miejscu hotelu, gdzie mieliśmy rezerwację, widnieje wielka kupa gruzu. Jesteśmy wykształceni i o trzęsieniach ziemi mamy jakie takie pojęcie. Dlaczego zatem mamy się dziwić zmianom w kobiecie? Pogoda, odyńce, polityka i sejsmologia do pięt jej nie sięgają. Kobieta to nie rozkład jazdy.
O zmienności kobiet należy wiedzieć, liczyć się z nią, spodziewać jej i w ogóle uwzględnić ją w planach życiowych.
Zmienność kobiet jest:
– denerwująca,
– męcząca,
– nad wyraz rozrywkowa,
– nieznośna,
– zachwycająca,
– przygnębiająca,
– dopingująca,
– podniecająca,
– ogłuszająca,
– a niekiedy od niej człowiek chętnie by skoczył na wzgórek i wył do Księżyca.
O ile znów, z drugiej strony, niby dlaczego one nie miałyby być zmienne? Były premier, niejaki Józef Cyrankiewicz, bardzo rozsądnie zauważył, że człowiek, to nie krowa na łące, ma prawo zmieniać poglądy. W wypadku kobiety także:
– osobowość,
– wygląd zewnętrzny,
– zainteresowania,
– przedmiot uczuć,
– poglądy,
– postępowanie,
– upodobania,
– reakcje,
– zawód,
– męża,
– i właściwie wszystko inne.
Wyposażeni w stosowną wiedzę i z góry nastawieni na urozmaicenia, zniesiemy je stosunkowo łatwo. Protestować możemy tylko wówczas, kiedy ona wyraźnie zmienia się na gorsze. Do szczególnie uciąż-liwych przypadków należy kobieta, która się odchudza. Spróbujmy ją zrozumieć. Jjeśli udało jej się zyskać niepożądaną nadwagę, wniosek prosty: ma apetyt jak chłop od kosy i do tego jest łakoma, tyje się bowiem od jedzenia.
A tu oto jeść nie wolno.
Nieszczęsna, chodzi głodna, ze łzami w oczach odwraca wzrok od kluseczek z sosikiem, od ciasta, tortu, lodów, od świeżutkich rogalików z masełkiem, od kotlecika schabowego, od wszystkiego co dobre, ssie ją
w żołądku, rozpacz i furia się w niej lęgnie. No i co, możemy się po niej spodziewać anielskiej łagodności
i dobrego humoru? Porzućmy głupią urazę, iż usiłuje karmić nas:
a) podeschniętym pieczywem,
b) pomidorkiem, ogóreczkiem i sałatą,
c) gotowanymi jarzynkami z wykluczeniem kartofli,
d) białym serkiem, chudym,
e) jeśli już mięskiem, to też gotowanym i całkiem bez smaku.
Potrawy dietetyczne mają bowiem to do siebie, że nikt ich zbytnio nie lubi.
Jeśli mamy rozum w głowie, przetrzymamy to pożywienie bez pretensji i awantur, bo też nam wyjdzie na zdrowie, acz nastroju nie poprawi. Ale może przymierzmy spodnie, które nosiliśmy dziesięć (piętnaście, dwadzieścia…?) lat temu. Ich osobliwe zbiegnięcie się w talii zapewne da nam coś do myślenia. jeśli rozumu nie mamy, albo dysponujemy posturą charta, kobiecie dajmy spokój, a przyjemne produkty spożyjmy z dala od niej. Na mieście, w restauracji, u mamusi, u siostry, u przyjaciela, którego małżonka na odchudzanie kicha, gdziekolwiek. U przyjaciółki. Jjeśli nasza przyjaciółka też się akurat odchudza, pogódźmy się