Najzwyczajniej w świecie zwalmy na niego to, do czego jest zdolny i czego tak pragnie, nie zapominając przezornie o wyrażaniu najgłębszego podziwu. Nikt wszak nie potrafi tego (bez względu na to, co to jest) zrobić równie znakomicie, jak on… w niezbyt odległych czasach wystarczało wyrazić zachwyt nad mięsem, które ten nasz nabył, z wielką niechęcią poszedłszy do sklepu.
Albo nad szynką. Niebotyczne pienia pochwalne powodowały, że zaczynał te produkty nabywać coraz chętniej, co było o tyle zrozumiałe, że wszystkie ekspedientki miały litość dla mężczyzn i rzeczywiście wybierały dla nich to, co najładniejsze.
Na wszelki wypadek jednakże należało, bodaj jeden raz, obejrzeć ekspedientkę…
Dogodne czasy minęły, ale i tak pozostało nam mnóstwo czynności, które on wykona o ileż lepiej niż my…1
Zostawmyż tym nieszczęsnym mężczyznom bodaj odrobinę przekonania, że jednak ciągle są w czymś od nas lepsi…
Uparcie trzymamy się na razie elementów codziennej egzystencji, bo w końcu, co tu ukrywać, życie składa się z drobiazgów i nawet piramida Cheopsa została zbudowana z małych kawałków.
Elementami natury wyższej zajmiemy się nieco później.
Jako kobieta zatem, mamy w domu tyrana i despotę, który swoimi wymaganiami rychło do grobu nas wpędzi. Zarazem besserwissera, bo te cechy często idą w parze, który wszystko wie lepiej i ustawicznie nas gani, krytykuje i poucza, od czego nam się ręce trzęsą.
Od razu powiedzmy sobie szczerze, że taki besserwisser musi mieć potężne zalety uboczne, żeby dało radę jakoś z nim wytrzymać. Tyran i despota również.
Jeśli już naprawdę zależy nam na tym megalomańskim palancie, musimy pogodzić się z rolą doskonałej idiotki i czcicielki bóstwa. Inaczej nie wytrzymamy z nim, a on jeszcze prędzej nie wytrzyma z nami.
Niemniej jednak, palant nie palant, lubić coś musi. Nie lubić też. Nie jest łatwo odkryć szczegóły tej tajemnicy, ale ogólnie coś tam wiadomo.
Jedno z całą pewnością: Uwielbia być najmądrzejszy i zawsze mieć rację.
Nie trawi absolutnie: Zostać niezbicie przekonany, że nie miał racji.
Udowodnienie mu powyższego może spowodować, że stracimy go bezpowrotnie. Nie wytrzymał z nami.
Jeśli zatem naprawdę zależy nam, żeby go mieć i żeby mu na nas zależało, dajmy sobie spokój z jakimikolwiek protestami.
Nawet gdyby autorytatywnie twierdził, że świnia ma sześć nóg i szczątki skrzydeł w zaniku, zgódźmy się bez oporu. Później, co prawda, dowiemy się, że opinia w kwestii ilości odnóży i skrzydeł pochodziła od nas, ale co nam zależy?
Niech mu będzie, wykrzeszmy z siebie skruchę i podziw dla jego wiedzy. Przynajmniej okażemy się osobą, która, dzięki niemu, może się czegoś nauczyć, co w jego oczach będzie naszą potężną zaletą.
Uczciwie musimy stwierdzić, że besserwisser od czasu do czasu rzeczywiście coś wie. Zdarza się, że możemy mu zaufać z zamkniętymi oczami.
Ostrzegam, że nader rzadko…
Taki zatem (któryś z nich albo wszyscy razem) nie znosi: 1.
Wprowadzania jakichkolwiek zmian bez pytania go o zdanie.
2. Naszej jazdy samochodem bez niego.
3. Najmniejszej niepunktualności, szczególnie przy posiłkach.
4. Niespodziewanych wizyt naszych gości.
Itp.
Natomiast przyjemność mu sprawia: 1. Podejmowanie decyzji, co ma być na obiad.
2. Wzbranianie nam wyjścia z domu akurat, kiedy mamy umówioną wizytę u kosmetyczki.
3. Dobieranie nam znajomych i przyjaciół.
I w ogóle: Nasze absolutne i bezgraniczne posłuszeństwo.
Metody działania, jakie pozwolą nam z nim w miarę bezboleśnie wytrzymać, w zasadzie są trzy: Jedna: z zaskoczenia.
Druga: z przygotowaniem.
Trzecia: pośrednia.
Przy pierwszej po prostu robimy to, co uważamy za słuszne albo co nam się podoba, post factum z wielką troską zawiadamiając go o tym i okazując nadzwyczajne zmartwienie, że był nam przedtem niedostępny i nie mogłyśmy się go poradzić. Spotkamy się z naganą, ale, chwalić Boga, swoje już mamy załatwione.
Przy drugiej dyplomatycznie pytamy go o zdanie, z reguły wysuwając propozycję odwrotną od naszej własnej, upragnionej.
Istnieje prawie sto procent pewności, że skrytykuje nas i opowie się za przeciwieństwem, czyli akurat tym, na czym nam zależy. I już mamy z głowy.
Przy trzeciej wydajemy entuzjastyczny okrzyk: „Kochanie, miałeś rację! Rzeczywiście do tej potrawy pasuje tylko cynamon!” Ten pociąg ma trzy przesiadki i nie nadaje się do niczego, ten facet nie zasługuje na zaufanie, ten film jest beznadziejny i nie warto go oglądać, ten produkt źle działa na wątrobę. Bez znaczenia, on i tak nie będzie pamiętał, co twierdził, a nawet gdyby twierdził coś wręcz przeciwnego, chętnie przyjmie informację o własnej nieomylności.
I już zyskujemy przyjemną atmosferę…
Ponadto: a. Jeśli zacznie nam wyrywać z ręki pomidorka albo cebulkę, upierając się, że nie tak się to kroi, tylko inaczej…
b. Jeśli odepchnie nas z niesmakiem od patroszonej właśnie ryby, bo on umie lepiej…
C. Jeśli uprze się, że do pralki wkłada się inny zestaw garderoby…
d. Jeśli zaprezentuje odmienny pogląd na sposób zmywania naczyń…
e. Jeśli skrytykuje naszą metodę dokonywania zakupów i sam pokaże lepszą…
Na litość boską, siedźmy cicho i nie protestujmy ani jednym słowem1
Zostawmy mu te arcydzieła. Niech kroi cholerne pomidorki i cebulki, niech wkłada pranie, niech patroszy ryby, niech zmywa, ile zechce, niech robi zakupy…
Wszystko zaś, na czym nam naprawdę zależy i co do czego mamy własne zdanie, zróbmy po prostu w tajemnicy przed nim.
Nie siedzi nam przecież na głowie bez przerwy?
Jeśli siedzi, przykro nam, ale należałoby może pomyśleć o dłuuuuuugiej wycieczce do Australii…
Nonsens. Mamy wszak z nim wytrzymać.
Ciekawe, swoją drogą, dlaczego…?
Mamy milczka, z którego wydrzeć słowo trudniej niż kilofem urąbać w kopalni dwadzieścia ton węgla.
Tu, niestety, możemy się oprzeć tylko na czynach i reakcjach. Ludzkim sposobem niczego z niego nie wyrwiemy.
Czynem może okazać, że, na przykład, lubi: 1. Rąbać drzewo.
2. Gmerać po internecie.
3. Doić krowy.
4. Czytać utwory historyczne, głównie biografie.
5. Pływać na nartach wodnych.
6. Konsumować jakieś potrawy, przypadkiem przez nas przygotowane.
7. Okazywać nam uczucie we wtorki i soboty.
W ostatniej kwestii doświadczenie możemy zyskać dość szybko.
Pozostałe mogą umykać naszej uwadze dość długo. Szczególnie krowy, nie każdemu i nie w każdej chwili dostępne.
Wytrzymywanie z milczkiem ściśle zależy od naszego własnego charakteru, upodobań i potrzeb.
Bo jeżeli milczek znienacka, nic nie mówiąc, rzuci nam w dłonie: – bilety lotnicze do Las Vegas?
– etolę z norek?
– kolię diamentową?
– zaproszenie na bal do amerykańskiej ambasady?
– kluczyki do samochodu i kartę rejestracyjną na nasze nazwisko?
No…?
Zgodzimy się pomilczeć z nim razem?
No i tu znów musimy przeskoczyć na tę drugą stronę medalu, bo aż się prosi.
Jesteśmy normalnym, przynajmniej we własnym pojęciu, mężczyzną i mamy w domu, pod ręką i na co dzień, katarynkę, której się gęba nie zamyka ani na jedną chwilę.
Gada. Bez przerwy. W porządku, niech gada. Informuje nas diabli wiedzą o czym, nie słuchamy, jak brzęczenie owada, dałoby się to znieść. Niestety, jest gorzej, ona nam zadaje pytania i żąda odpowiedzi1
I tu się zaczyna nieszczęście1
Nie chcemy nic mówić. Nie chcemy reagować na gadanie.
Wróciliśmy z pracy i nasza psychika żąda ciszy, ukojenia, zajęcia się sobą, a nie światem zewnętrznym. Możliwe nawet, że mamy wątpliwości w kwestii naszych decyzji, naszej pracy, musimy je rozstrzygnąć w sobie, pozbyć się stresu, ODPOCZĄĆ!!1
Katarynce tego nie wyjaśnimy, bo ona odreagowuje stres, gadając, wyrzucając wszystko z siebie, nie pojmie, nigdzie się jej nie pomieści, że można odreagowywać, milcząc. O mój Boże, jak okropnie nie znosimy ekstrawertyzmu, gadania, ujawniania naszych procesów myślowych…1