Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Wtedy ja wytaczam kamienie i karabiny przeciwko kasztanom, ciężkozbrojna mściwa armia najeźdźców z rozpędu wdeptuje Ali w same centrum stopy w sandale ortopedycznym.

Widzisz… – tak mówiąc, patrzę raz w nią, raz w swój pokal pusty. I choć jest taka jakaś, że nie należy jej dotykać kijem przez ubranie, bo można się zarazić zarówno tą groźną chorobą toksyczną bluzką typu golf, jak i jakimś niewspółwymiernie gorszym syfem, to wiem, iż musze, bo taki jest mój do niej stosunek jako płci męskiej w wieku rozrodczym. Więc mówię tak, dość smutny i jakby skrępowany: widzisz, Ala, czy mogę tak mówić: Ala? Ciężko mi to mówić, lecz muszę być szczery wobec takiej dziewczyny jak ty. Kacper jest poszukiwanym przestępcą gwałcicielem kobiet. „Wampir z Zagłębia II”, film erotyczny USA, koniec kropka. Totalna aberracja, nienaturalne odchylenie dżordża w kierunku kobiet bezbronnych i czystych jak ty. Tyle do gadania, gdyż to nie jest sprawa na pogaduszki przy piwie i słone paluszki. To nie są już przelewki, to nie jest już nagana dyrektora i kara administracyjna dziesięć złoty w ratach.

Widzę całoliniowe zszokowanie i raptowny uwiąd jej twarzy w kierunku podłogi. No to daję dalej, triumfalny przejazd armii męsko-męskiej po palcach dziewiczych złudzeń. Drzewiec sztandaru wbity w sandał ortopedyczny, międzynarodowy dżordż łopocze dumnie na wietrze i pokazuje fakju.

Wiesz, Ala, przykro mi to mówić. Niby taki Kacper. A dziesięć lat w zawieszeniu, komornik, nieuregulowany stosunek do służby wojskowej, alimenty na terenie całego kraju. Produkcja lewych dzieci pozamałżeńskich na każdym kroku. Gdzie on nie stanie, tam zrobi bezpańskie dziecko na przebitych numerach. Z rozpędu. Widziałaś jak szłaś do toi-toia, iż patrzał się wtedy na ciebie tak, iż ja od kiedy tylko cię ujrzałem pierwszy raz, przeczuwałem, że on chce od ciebie tylko jednego, a czego, to i ja i ty wiesz.

I po przedstawieniu na tematy martyrologiczne, wiersz o ofiarach powstania wyrecytowany, można usiąść, spokojnie zapalić. Całkowicie z siebie zadowolony wyjmuję sobie fajkę. Ala całkowicie porażona patrzy na mnie jakby co najmniej przeczytała na gazetce ściennej w klatce schodowej, gdy wchodziła do domu, że jutro własnoręcznie umrze i od decyzji nie ma odwołań. Nagle śmieje się dużymi literami i mówi coś w stylu, że jestem prawdziwie niesmaczny.

Ty się możesz śmiać, lecz ja mówię poważnie – stwierdzam dość ponuro. Są na to dowody, jest wiele dowodów, wiele kobiet płacze o niego późną nocą. Przynajmniej dziesięć w tym mieście, sto w Polsce, w tym pięćdziesiąt ruskich. Gdyż on jest zwykłym za przeproszeniem zboczeńcem, nosicielem skutecznie skrywanych dewiacji, niby zostańmy przyjaciółmi, zostańmy przyjaciółmi, a w rzeczywistości chodzi mu tylko o jedno i to samo, wiadomo zresztą o co.

Ty tak żartujesz chyba, Andrzej… jaja sobie ze mnie robisz… – ona mówi, choć lepiej by tego nie mówiła, bo jak to mówi, to robi się blada i wygląda wtedy jeszcze gorzej, niż kiedykolwiek, niczym wyprane gruntownie i wypłukane z rysów twarzy i znaków szczególnych swoje własne zdjęcie legitymacyjne. Ze spinką „Zakopane 1999” niczym zwichrowaną zszywką, co trzyma się ostatkiem sił.

No mówię ci i jestem tego tak na bank pewien, jak swego imienia, nazwiska i nazwiska panieńskiego swej matki – odpowiadam jej smutnie. Wiem to z pierwszej ręki. dobrze iż poszedł. Zostaliśmy sami, możemy spokojnie porozmawiać. A on swe fabrykę nieślubnych dzieci pozamałżeńskich niech urządzi gdzie indziej, w dziewczynie głupiej i łatwej, nie tak jak ty. Bo on nie jest ciebie warty – dodaję już w ramach fantazji erotycznych, gdyż wiem, że przydusiłem odpowiedni guzik i domino ruszyło.

Dobre sobie! – ona mówi i patrzy przed siebie, pijąc z butelki po wodzie, choć już od dawna to wypiła. Gdybym powiedziała to mojej mamie, to bym do dwudziestego pierwszego roku życia miała zakaz wychodzenia z domu. Ba, może nawet wyglądania przez okno. Ciągle nie mogę uwierzyć, że ten łajdak tak perfidnie chciał mnie skrzywdzić, może nawet wywieźć do Niemiec. Był dla mnie czuły, przyjemny. Owszem, parę razy chciał mnie częstować papierosem. To powinno mi było dać do myślenia, bo kobiety przecież nie palą. Dym tytoniowy zabija nienarodzone niemowlęta, zabija krwinki w krwi, działa destrukcyjnie względem układu oddechowego. Statystyki mówią same za siebie i tobie, Andrzej, także bym radziła niezwłocznie rzucić to świństwo w przysłowiową cholerę. Zgaś zanim sam zgaśniesz. Wybacz, ale opowiem ci pewną anegdotę, która powinna ci dać sporo do przemyślenia swojej postawy. Mój tata też kiedyś palił i to był z jego strony błąd. Miała taka sytuacja miejsce przez dwadzieścia łat, aż pewnego dnia zachorował. Ni z gruszki, ni z pietruszki. I nic nie pomogło, ani bańki, ani witaminy, trzeba było ostatecznie podać antybiotyk. Od tego czasu powiedział sobie: nie. Dłużej nie będę się truł, mam żonę, mam dwie wspaniałe córki. I rzucił. Od tego czasu codziennie je landrynki. Miętusy. Mama niezadowolona, bo to wychodzi dosyć drogo. Nawet kupując w hurcie.

Wtedy ja rozglądam się chwilę, jest szesnasta. No to zdążymy jeszcze tu wrócić zanim rozlegną się światła i Magda powie co myśli na temat swej ulubionej pogody. A wtedy będzie już po wszystkim, po całym zasranej wojnie na pożądanie żony bliźniego swego, na wydolność dżordża i biegłość w zaciskaniu oczu. A wynik tej wojny jest już wszystkim znany. Ja – plus dwie dioptrie, a Kacper – minus pół.

Wtedy ja wyciągam rękę z kieszeni i niby że przypadkiem przekładam ją przez stół, przypadkiem niechcąco odgarniając z twarzy Ali włosy. Z miejsca udaję, iż łapię się na tym wręcz podświadomym geście i cofam swe rękę, ukradkiem pod stołem obcierając ją z wszystkich zarazków i pierwotniaków, jakie mogły na mnie z tej dziewczyny przejść i mnie obpełznąć całego, złożyć w mych dżinsach śliskie jajeczka. Z których za kilka dni wylęgną się najpierw okulary w pozłacanej oprawce, potem krzyżyk na łańcuszku, a na koniec wypełznie bluzka typu golf, co będzie już oznaczało śmierć i natychmiastowy mój zgon.

Idziemy do mnie – mówię dość obrażony, gdyż ta historia z krwiopijczymi zarazkami i insektami mnie rozsierdzą, a jakby tego było mało, przypomina mi się, co za impreza iście satanistyczna jest u mnie na mieszkaniu z orałem, analem i krwią, i przychodzi mi myśl, czy przypadkiem Izabela nie wróciła i nie zmarła na sam widok swojego tapczana. Lub lepiej może do ciebie – dodaję więc szybko.

* * *

A czy Ala jest w rzeczywistości dziewicą, tego nigdy własnoręcznie się nie dowiedziałem. Z jakich powodów, o tym później. Nie dowiedziałem się także nigdy, czy ogólnie jest kobietą. Gdyż podejrzewam, że raczej nie jest. Jest czymś pośrednim. Drobiem. Ptactwem domowym. Rośliną doniczkową. Zwierzęciem typowo cieniolubnym. Używającym pudru w kamieniu, a między nogami ma zszyte na okrętkę, by żaden zboczeniec nie mógł zamachnąć się na jej świętość. Gdyż ona prawdopodobnie jest świętą. Gdyż nie popełnia żadnego grzechu. Nie pije alkoholu i nie pali papierosów oraz nie współżyje przed ślubem. Za te właśnie nieprzeciętne zasługi dostanie wkrótce medal i dyplom towarzystwa przyjaciół wstrzemięźliwości za bezwzględne sprzeciwianie się popełnianiu grzechów przez ludzi. Za te właśnie nieprzeciętne swe zasługi pójdzie do osobnego nieba dla niepalących, gdzie dostanie własny fotel w świetlicy. Będzie tam siedzieć jak teraz, noga założona na nogę, i przerzucać strony magazynu dla kobiet pod tytułem „Twój Styl”.

Wiesz, Andrzej? – będzie pokrzykiwać w dół, w stronę piekła, gdzie ja będę siedział i palił niedopałki, kipy, co ludzi rzucają, gdyż nic innego mi nie zostanie – szalenie ciekawe jest to czasopismo. Naprawdę na poziomie. Są tu ciekawe artykuły, wywiady, krzyżówki. Powinieneś przeczytać i sam ocenić. Pozornie jest to magazyn dla kobiet, ale moim zdaniem mężczyzna może tam znaleźć wiele dla siebie ciekawych wątków i informacji, uwag. Podrzucę ci parę numerów, a szczególnie mój ulubiony, majowy. Jest w nim wydrukowany bardzo fajny i interesujący pamiętnik. Jego autorka nazywa się Dorota Masłowska i ma szesnaście lat. Mimo różnicy wieku sądzę, iż mogłybyśmy się zapoznać, zaprzyjaźnić. Jest ona osobą ciekawą, oryginalną, ma uzdolnienia artystyczne, tworzy i pisze. W tak młodym wieku to zaskakujące, intrygujące. Jak czasem coś napisze, to aż chce się śmiać albo płakać. Ma też poczucie humoru. Chociaż jednocześnie uważam, że jest osobą dość zagubioną we współczesnym świecie, przeżywa bunt, zaczyna palić papierosy. Myślę, że gdybyśmy poznały się i zakolegowały, to miałaby szansę zmienić się na lepsze, poprawić, a jej życie, jej uczucia stałyby się łatwiejsze. Bo cokolwiek o mnie, Andrzej, myślisz, ja wiem, jak to jest – nie zawsze byłam taka jak teraz. Też kiedyś kłóciłam się z mamą, chciałam być kim innym, ba, myślałam nawet o ścięciu włosów, o całkowitej zmianie swojej osobowości. Ale moja mama przez cały czas pozostawała moją przyjaciółką, była czasem surowa, ale uważam, że wyszło mi to na dobre.

30
{"b":"100384","o":1}