– Ale dała nam ta wizyta dużo do myślenia.
– Co, na przykład?
– Dlaczego Gray skłamał? Madeline Bainbridge nie było w domu na górze. Przebywała na zewnątrz domu wraz z drugą kobietą, przypuszczalnie Klarą Adams. Gray mógł także kłamać w innych sprawach. W kuchni leżą w słoju zapałki zebrane z różnych restauracji. Możliwe więc, że więcej bywa on poza tym domem, niż się do tego przyznaje.
– Ale dlaczego miałby kłamać?
– Żeby ochronić Madeline Bainbridge. Ona nie jest po prostu odludkiem. Jest bardzo dziwną kobietą. Obie z Klarą Adams miały na sobie staromodne, czarne suknie. Wyglądały jak przeniesione żywcem z czasów pierwszych osadników angielskich. A w kuchni stoi słoik z wilczymi jagodami.
– Żartujesz! Wilcze jagody są trujące!
– Wiem. Madeline Bainbridge jest najbardziej fascynującą osobą, na jaką się w życiu natknąłem. Osobą, która przez tyle lat prawie się nie zmieniła. Rozpoznałem ją natychmiast. Jest osobą, która trzyma w kuchni truciznę i ubiera się jak za czasów pierwszych osadników. Osobą, do której należy lasek, będący kiedyś cmentarzem i w którym, według słów Graya, straszy. Tak w każdym razie opowiadają pewni ludzie i sądząc po wyglądzie tych drzew, nie byłbym zdziwiony, gdyby ci ludzie mieli rację!