Ratując go przed widelcami, szybko wstawiłem szklankę do kredensu i mocno zatrzasnąłem drzwiczki.
W tej samej chwili obudziłem się.
Ujrzałem nad swoim łóżkiem prawdziwego pana Kleksa, który stał wpatrzony w moje senne lusterko, szarpał sobie brwi i mówił sam do siebie:
– Sen o siedmiu szklankach… Sen o siedmiu szklankach… No, no!