*- wiem, że tylko w Indiach, gdzie panuje hinduizm- uprzedzam uwagi czepiających się!
**- co mnie "boli" w aucie tego pana? To, że Jezus by chodził pieszo, a nie skrywał się za roletami pędzącego 250km/h auta, a za jego równowartość zafundowałby biednym kilkadziesiąt tysięcy obiadów!
Chciałabym odwiedzić takie państwo, ale nie jako turystka w zamkniętej enklawie dla dolarowych gości, a jako jedna z kobiet tam żyjących. No, może podziękowałabym za "szczęście" wycięcia mi łechtaczki w dziecińswie, czy wygonienia na pustynię, by Allah pomógł mi znaleźć drogę do domu. Ale tam przynajmniej wiadomo, czego można się spodziewać, a w Polsce?
W Polsce jednego dnia komentator pisze mi, że "Bardzo fajna notka… ", by dzień później "nawrzucać mi kamyków do ogródka". Robisz jesienne porządki? Wiem, nie piszesz tego do mnie, a do reszty komentatorów, stawiasz pytania retoryczne, które jednak każą mi ustosunkować się do zarzutów.
I. Jak to mogę się spotykać z parą znajomych nie narażając się na ślepą zazdrość innej kobiety? No więc szastając tak jak Wy, słowem MIŁOŚĆ – pewnie to właśnie ona (miłość) wprowadza w związki niezbędne w nich zaufanie. Albo z bezzaufaniowej beczki odpowiem przysłowiem "miej przyjaciół blisko siebie, a wrogów jeszcze bliżej" – skoro mam uchodzić za wrogą konkurencję do jej faceta.
II. Jak mogę iść do lokalu i nudząc się ze znajomymi rozglądać po sali? Mam podzielną uwagę. Potrafię robić kilka czynności na raz:) Np. pić piwo, rozmawiać ze znajomymi i rozglądać się po sali zauważając różne rzeczy. Może to dla Ciebie, komentatorze za dużo, tyle czynności na raz, bo Ty, jak idziesz na piwo, to tylko na nim się skupiasz, póki Cię z lokalu nie wyniosą. Jak idziesz na rozmowę ze znajomymi, to gadasz tyle, póki znajomych z lokalu nie wyniosą. A jak idziesz rozglądać się po ludziach, to rozglądasz, póki nie nadwyrężysz kręgów szyjnych i Cię nie wyniosą w kołnierzu usztywniającym… TAK?
Apel do ludzi żyjących w ww. krajach (lub innych odległych od Polski kilometrowo i kulturowo). Jak tam u Was naprawdę jest? Kim lub czym jest tam kobieta? W jakich krajach grozi mi za to jaka jestem – ukamieniowanie? W jakich porwanie przez jakąś juntę wojskową?
Czekam na zaproszenie w jakiś "ciekawy" inaczej zakątek świata:)
skomentuj (24)
2004-10-20 15:50:15 ›› Ktoś prosi o poradę, Weroniczka odpowiada:
Prośba ta, pojawiająca się pod poprzednią notką, brzmiała tak:
Mam kilka kilogramów za dużo, nie jestem miss piękności, o zgrozo! Mam też forsy co kot napłakał, a facetów zawsze miałam do siebie kolejkę, zawsze mogłam przebierać nie mniej od Ciebie. Nie należę do tych pięknych, ani do Twej klasy społecznej, a jednak nie wiem w czym miałabyś mnie przewyższyć. Żebym nie została wyzwana od ćwierćinteligentów, niedługo kończę dzienną psychologię na uniwersytecie. Przypożądkuj mnie proszę do jakiejś kasty, skoro to taaakie proste.
W Polsce panuje system bezkastowy, co gwarantuje nam konstytucja – tu mogłabym zakończyć swą pracę, ale posunę się dalej, i chociaż przeanalizuję Twój wpis:
I. Masz kilka kilogramów za dużo? "Za dużo" to pojęcie względne. Anorektyczka powie, że ma ZA DUŻO, gdy z 33kilogramów przytyje do 34kg. A nasza sztangistka Agata Wróbel mając 122kg nie powie, że ma za dużo. Tak więc masę należy podawać w oficjalnych jednostkach SI [kg] lub w przeliczniku BMI – czyli stosunku masy ciała [w kg], do wzrostu [wyrażonego w metrach] podniesionego do potęgi drugiej. Wtedy mogłabym ocenić, jak postrzegasz swą "za dużość"…
II. Nie jesteś miss piękności? – używasz tautologicznego zwrotu typu: cofać się do tyłu. Miss zawsze jest piękna (no, może prócz Miss Piggy z Muppetów). Poza tym piękno to rzecz względna i nie powinnaś sama jej oceniać. Na pewno nie jest tak źle, jak piszesz:-)
III. Kolejna niemetryczna jednostka miary – kocie łzy (czyli tyle, co kot napłakał). Oj, widać, że z Ciebie humanistka. A co, jeśli kot ma zapalenie spojówek, albo każemy mu wąchać cebulę? Może wtedy kot płacze rzewniej niż bóbr?;-)
IV. Mieć facetów do siebie kolejkę – taką kolejkę ma każda bileterka przed meczem na stadionie sportowym.
V. Przebieranie w facetach. W szkole podstawowej miałam koleżankę, która mimo braku urody mogła przebierać w facetach. Niestety tylko tak, którego to teraz kolej… by odrobiła mu przed lekcjami zadanie domowe z matmy. Faceci dający w sobie przebierać zawsze mają w tym swój cel (czytaj – korzyści!)
VI. Studentka psychologii – kierunek wybrany z powołania czy z istniejącej na niego mody? Ukończony z wyróżnieniem czy z łaską? Będziesz po jego ukończeniu damskim odpowiednikiem pana Samsona czy pana Santorskiego?
Jako, że tak naprawdę nic mi o sobie nie napisałaś…;-) Widzicie, moi kochani, jak nauczona Waszym przykładem potrafię się czepiać każdego zdania, słowa? Jakkolwiek jest z anonimową panią U, na pewno jest fajną facetką nie zasługującą na kastowanie. Tak samo, jak nikt z nas! A jakbym była tak głupia, jak wielu z Was mnie tu postrzega, to pewnie zamiast się rozwodzić, napisałabym coś w stylu "każda potwora znajdzie swego amatora". – wiem, plagiat, gdzieś to już ktoś wpisał mi na tym blogu.
DO Sławka: Sławku, stary pryku (czyżbym powinna napisać – Pricku?) nie myślisz chyba, że czytam całe Twoje komentarze? Stosując zasadę, że "krowa, która dużo ryczy – mało mleka daje", nie nadstawiam wiaderka pod Twoje intelektualne wymiona…
Wybacz, ale staram się łapać sens Twoich wpisów po ich prologu, a nie wczytuję się w nie tak, by jak Ty wiedzieć, jakiego słowa użyłam w jakiej notce z którego dnia. Czy Ty masz już manię na moim punkcie?
Gdybym chciała pokazać w notkach bezbłędność myśli, kunszt języka, to poświęcając trochę więcej czasu, takie bym je pisała – pewnie będąc posądzaną o kujoństwo, czy prowokację studentki dziennikarstwa lub polonistyki. Ale piszę notki zerkając w TV, słuchając radia, w chwilach wolnych, czyli niezbyt długotrwałych.
Ty po prostu nie łapiesz moich TXTów, lub czytasz je tylko z nastawieniem, by się czegoś czepić! Pisząc o własnej SAMOOBRONIE nie popełniam tautologizmu, gdyż Samoobronę traktuję tam "partyjnie". Gdzie wyczytałeś, że nie wiem, ile to jest, "co kot napłakał"? To jest zła interpretacja mojego żartu. Kocie łzy to wartość bardziej wektorowa, niż skalarna, a ja (jak każdy z WAS!) jestem niestety wyskalowana w cyfrach od porodu dnia jakiegoś, po datę zejścia na nagrobku!
No tak, pewnie, mam kompleks, że S. jest ode mnie mądrzejszy. Dajcie mi czas dorosnąć do jego wieku, a wtedy możemy się zmierzyć intelektualnie. A może, jako konkurencję, S. chce mnie zdusić w zarodku? No i ciągle te nalegania o opisywanie przeze mnie podbojów… Może zaczęłam szanować prawo do prywatności tych przeze mnie "podbitych"?
No pewnie: współczuję ludziom bez słuchu muzycznego, że nie rozpoznając żadnego kawałka w "Jaka to melodia" byliby postrzegani przez Sławka jako nieIQ. Czy znajomość wszystkich muzycznych kawałków jest oznaką inteligencji? Rozpoznawanie ich po jednej nucie oznaką geniuszu? Wiesz, wolałabym przykład teleturniejowca Krukowskiego, kasującego kilka razy po 100tysięcy PLN w Miliardzie rozumie, kilkanaście razy główną wygraną w Wielkiej Grze. No, ale Ty wolisz sobie poplumkać, bum cyk- cyknąć, sia la- la- lajnąć… – jakby to sfonetyzował komentator Adam (nie mylić z Adaśko).
Kompromituję się dopiskami? Nie! Uświadamiam Tobie, że nie mimo natłoku słów nie precyzujesz swych wypowiedzi! Piszesz:(patrz ostatni dopisek Cichej)… Taa… to jest właśnie ostatni. A może za chwilę będzie przedostatnim? Bez precyzji świat by się zawalił, jak źle postawione budynki. Używaj chociaż cytatów, by nie wkradały się przekłamania.
A wiesz, jaka jest prawda o tych wszystkich Twoich poplecznikach? Taka, że każdy z nich chce mnie ukąsić, ale wiedzą, że taka jędza jak ja może się odgryźć i co gorsza, może być jadowita! Więc wolą podpisać się pod Twoimi słowami, wiedząc, że Ty się wybronisz przed moją ripostą, lub że masz antidotum na mój jad.
Pinoczet, Pinoczet!!* – krzyczał, ciskając kamieniami jakiś prawicowy poseł (chyba Kamiński) pod domem Jaruzelskiego w którąś tam rocznicę stanu wojennego. Rok później klęczał przed Pinoczetem, dając mu ryngraf z matką boską, bo w międzyczasie dowiedział się, że Pinoczet wyżynał w pień komunistów. Czasem trzeba lat, by zrozumieć świat. By zrozumieć mój i mnie, trzeba wiek (a dokładniej, mieć wiek na tyle odpowiedni, by nie widzieć w tym co piszę, bredni).
Wiedząc, że nie możesz mnie przerżnąć, jak Pinochet komunistów, czy zrzucić z samolotu bez spadochronu, próbujesz chociaż postawić mnie przed sądem? Zbierasz ławę przysięgłych?
* – dla tych, którzy zarzucą mi zaraz, że działo się to w latach, gdy jeszcze bawiłam się lalkami. Polityka gości w naszym domu, więc słyszałam tę opowieść o pośle-ośle.
skomentuj (28)
2004-10-21 19:38:14 ››.
.
skomentuj (17)
2004-10-22 23:44:11 ››. – tak, ta kropka to mój mózg…
Mogę przyznać nawet rację, tak buńczucznej tezie, że ta mała kropka odzwierciedla wielkość mojego mózgu. No, i co? Czy przyznaję się do porażki? Do posiadania w głowie ziarenka? Może jest to i ziarenko, ale za to z materii z której zbudowane są czarne dziury*, której to materii jedna łyżeczka stołowa waży setki ton, jeśli nie tysiące.
I co głupie rury, które porównują kropkę z ostatniej mojej notki do wielkości mojego mózgu? Znów moje jest na wierzchu, a Wy czarne dziury znacie jedynie z własnego międzynoża, gdy długo się tam nie depilujecie…
Dopisek I: Kto powiedział Wam, że czarne dziury to antymateria? Neutrina się znaczy? Jak już coś oglądacie na Discovery, to może chociaż zapamiętajcie terminy fizyczne. A co do masy jednej łyżeczki substancji czarnodziurowej, to jest to teoretyzowanie, bo nikt i tak nigdy tego nie zważy. Nie zbuduje odpowiedniego ramienia i szalek wagi, więc nie przemądrzajcie się tu, ani nie prześcigajcie w ilości tysięcy ton na cm3. Puenta tej notki? O czymkolwiek nie napiszę, zawsze będzie coś nie tak. Zawsze wilk będzie wył do księżyca, pokazując, jak to on się zna na gwiazdach…