Литмир - Электронная Библиотека
A
A

— Nie złoszczę się na terapię ani na Iolę.

— Ale na głos rozsądku, który słyszysz? Nie odpowiedział.

— Konieczny jest trans — powtórzyła Nenneke, obrzucając wzrokiem swój jaskiniowy ogródek. - Iola jest gotowa. Nawiązała z tobą kontakt fizyczny i psychiczny. Jeżeli chcesz wyjeżdżać, zróbmy to dziś w nocy.

— Nie. Nie chcę. Zrozum, Nenneke, w transie Iola może zacząć wieszczyć. Prorokować, czytać przyszłość.

— O to właśnie chodzi.

— Właśnie. A ja nie chcę znać przyszłości. Jak mógłbym robić to, co robię, gdybym ją znał? Zresztą, ja ją i tak znam.

— Jesteś pewien? Nie odpowiedział.

— No, dobrze — westchnęła. - Chodźmy już. Aha, Geralt? Nie chcę być niedyskretna, ale powiedz mi… Powiedz, jak wyście się poznali? Ty i Yennefer? Jak to się zaczęło?

Wiedźmin uśmiechnął się.

— Zaczęło się od tego, że ja i Jaskier nie mieliśmy niczego na śniadanie i postanowiliśmy nałowić ryb.

— Mam rozumieć, że zamiast ryby złowiłeś Yennefer?

— Opowiem ci, jak to było. Ale może po wieczerzy, bo zgłodniałem nieco.

— Chodźmy więc. Mam już wszystko, czego potrzebowałam.

Wiedźmin ruszył do wyjścia, powiódł jeszcze raz wzrokiem po jaskiniowej cieplarni.

— Nenneke?

— Aha?

— Połowa z tęgo, co tu masz, to rośliny, które nie rosną już nigdzie na świecie. Nie mylę się, prawda?

— Nie mylisz się. Więcej niż połowa.

— Czym to wytłumaczyć?

— Jeśli powiem, że łaską bogini Melitele, pewnie ci to nie wystarczy?

— Pewnie nie.

— Tak sądziłem — Nenneke uśmiechnęła się. - Widzisz, Geralt, to nasze jasne słońce ciągle jeszcze świeci. Ale już nie tak, jak dawniej. Chcesz, poczytaj sobie księgi. Jeżeli zaś nie chce ci się tracić na to czasu, to może zadowoli cię wyjaśnienie, że kryształ, z którego zrobiony jest dach, działa jak filtr. Eliminuje zabójcze promienie, których coraz więcej w świetle słonecznym. Dlatego rosną tu rośliny, których nigdzie na świecie dziko rosnących nie-zobaczysz.

— Zrozumiałem — kiwnął głową wiedźmin. - A my, Nenneke? Co z nami? Na nas też świeci słońce. Czy i my nie powinniśmy schronić się pod taki dach?

— W zasadzie powinniśmy — westchnęła kapłanka. -Ale…

— Ale co?

— Już za późno.

45
{"b":"88164","o":1}