Stary powiem ci tak: Pe I Te Zet, Pitz Patrycja, naturalnie że myślała o mężczyznach, mimo że była brzydka i wreszcie zjawił się mężczyzna, artysta wokalista, nazywał się Retro Stanisław, zapamiętaj to imię i nazwisko, bo to piękne imię dla mężczyzny dla artysty wokalisty piękne to nazwisko, ale zanim się to zdarzyło, ona za sobą już miała pierwszą wielką miłość, a jak to było? Rok wcześniej gniło popołudnie różowe nad miastem, niebo się wstydziło, w watolinie spalin szła Patrycja ulicą, kiedy on się zjawił, mimo ciepłej pory miał na nogach kozaki i nieprzyjemnie śmierdział, „halo proszę pani”- tak do niej powiedział, myślała że chce kaskę na wino i wódkę, a to przyszła do niej upragniona miłość, wielka choć jakże krótka. „Już od dłuższej chwili tak za tobą idę, zauważyłem, że masz skrzywienie w części potylicznej, ja jestem Mariusz i ja z zawodu jestem masażystą, chciałbym cię masować po wszystkim i czy masz coś przeciwko. Ja, ja bardzo lubię robić pranie, chciałbym do ciebie kiedyś wpaść jak będziesz sama, chciałbym prać twoje ubrania, najlepiej spodnie, jeśli się zgadzasz, i czy nie będziesz miała przeciwko jeśli je będę wąchał w kroku, i czy twojemu chłopakowi nie będzie to przeszkadzać. Mogą to być twoje spodnie, jakie wolisz, mi dziewczyny nieraz swoje spodnie przynoszą, abym te spodnie prał, ja proszek i wszystko mam, tylko żeby były już chodzone, wiesz, o co mi chodzi, te spodnie, spodnie dzwony, spodnie dresy, spodnie dżinsy, spodnie bryczesy, spodnie spodnie, spodnie dzwony”.
Więc to już! – wszystko jej się wtedy wydało tak rozpaczliwie krótkie i jak groch malutkie, sznurówki w butach jej wiatr rozsupłał, śmieci do buzi nadmuchał, a Bóg siedzi w niebie i się z niej śmieje, zamawiała ciasto a dostaje właśnie ciasteczko z ziemi, proszę to dla ciebie, he he, oto to twoje największe marzenie, zjedz szybko, bo tata zabierze i da gołębiom i wtedy powiedziała do niego: „dzięki za komplementy, ale to nie ze mną, w ogóle spierdalaj, myślisz że co ty sobie wyobrażasz, miło cię poznać ale co ty masz mi sobą do zaoferowania, wiem, że mnie kochasz, nie wnikam, ale ta miłość to niestety twoja wielka pomyłka i bardzo mi przykro, nie dzwoń, nie proś, nie pytaj. Myślisz, że co, że mnie nikt nie chce? Takich jak ty mam sto tysięcy pod domofonem jęczą, otwieram a oni na wycieraczce klęczą, lecz ich złudzenia to Kinoteatr Tęcza, Mirosław Pęczak u ciebie w domu na przyjęciu, nie nie i jeszcze raz nie, nigdy z tobą nie będę, spierdalaj, bo cię nie chcę, bo jak ty w ogóle wyglądasz, jesteś biedny i nieprzyjemnie śmierdzisz, Artur Grottger Już tylko nędza, Katarzyna Kozyra kołnierz z psiego ścierwa, a ta twoja gęba, ten twój ryj rozszczepiony powiedz kto ci go zrobił, powiedz kto cię tak urządził, tani alkohol gen twój zmącił, może sznurka potrzebujesz, może ci pożyczyć na sznurek? Nie dzwoń, to pomyłka, chociaż gdzieś jest podobno taka jedna dziwka, nazywa się Pitz Patrycja i jest tak strasznie prawie jak ty brzydka, że może do niej zadzwoń i się zapytaj, bo ja nie, bo ja teraz idę do Centrum Galerii oddać się na manekin, sorry baj baj spierdalaj, dzięki za twoje zasrane komplementy”.
Aby jej nie rozpoznał, że Patrycja to ona, truchtem świńskim poszła do domu i z tych słów, które padły myła długo ciało, bo właśnie odkryła, że strasznie od niej czymś jechało, czymś strasznym, o czym przemilczają nawet reklamy czymś wstrętnym, o czym nie piszą o tym kolorowe pisma, smrodem którym przesiąkło już wszystko, nią samą, nią samą, Pitz Patrycją. Bo nie powiesz, życie to jednak gorzkie żale, gorzkie gody twoja wielka superloteria bez ani jednej nagrody czy wyciąłeś najnowszy bon, czy zdobyłeś wszystkie kody czy wygrałeś już twoje kupony 00-910 Warszawa-Uroda, 03-555 Warszawa-Moda, czy wolisz wysyłać bony czy zbierać kupony czy wygrywać kody czy jaka jest twoja ulubiona nagroda? Ale powiedzmy szczerze, czy to była miłość, to zaledwie było intro do miłości właściwej, która przyszła potem i z głośnym łoskotem rozwaliła wszystko, co było kiedyś nią samą, nią samą, Pitz Patrycją.
Myślisz ta historia z Pitz to totalna ściema, nierealna podpucha, myślisz: co?!, ja mówię nie co tylko słucham, to ty mnie posłuchaj, kutasie głupi, gdzie byłeś, gdy świat się tak każdego dnia kurwi. Mówisz to nie jest hip hop, nie mów hop, bo to zły trop. Chciałbyś faka faka o bezrobotnych, myślisz, że ja nie mam okna i nie widzę, co się dzieje przez swe okno, nie widzę, że jest sytuacja socjalna w Polsce, że wszyscy mieszkają w bloku i mają duże bezrobocie, boi się do szkoły chodzić młodzież, bo inne dzieci zabiorą im tam pieniądze i zadzwonią z ich telefonów komórkowych, a każdy ma tylko własny zysk i interes w głowie, gdzie swój grill z kiełbasą rozłożyć, samemu wziąć udział w promocji a innych zgnoić? Wiele jest bezrobocia, wiele ludzi głodnych, a życie na ulicach Polski jest jak „Twoje Bezrobocie” dziennik i „Świat Bezrobotnych” tygodnik, gdzie prezentowana jest moda i uroda bezrobotnych, krzyżówka bezrobotnych, kuchnia bezrobotnych i „zapoznaj bezrobotnych z całej Polski” rubryka, zając po śniegu pomyka, niby jesz gówno, ale za to z tęczowego talerzyka. Praga moja dzielnica, a Okrzei to moja ulica, rzeczywistości negatywny osąd to mój zwyczaj i obyczaj. Elo, nie chcę deseniu z orzeszków, elo, nie będę mieszkać z kutasami na strzeżonym osiedlu, elo, zając po śniegu pomyka, co to za hałas, to moi sąsiedzi grzebią w dziwnej lawinie śmietnika. I git, mi to nie szkodzi, mi tylko o to chodzi, jak ludzie źli odebrali dziewczynie elementarne poczucie własnej wartości, jak szambo własnych niespełnionych frustracji i marzeń na inną osobę niewinną wylali, jak można stateczek z chusteczki zatopić łatwo w nienawiści kale, jak pieski małe najbardziej szczekali ci mali, bo dlaczego? Bo najbardziej się bali.
Dni mijały z wymowną regularnością się zjawiały jej okresy czarne na majtkach, znacząc penitencjarnego oczekiwania kreski, ile jeszcze, ile jeszcze, nic nie mogło wyleczyć ją z codziennej depresji, z braku miłości opresji, jak łzy smutne spod ślepej powieki jej okresy ile jeszcze, ile jeszcze, a ona pracowała teraz w gazecie, ojciec jej to załatwił i przepisywała dniami i nocami przez innych zrobione wywiady z znanymi osobami, play i rewind wywiady te na taśmę nagrane dzień i nocą grzmiały w czterech ścianach, fonetyczne wielkiego szczęścia zapisy wciąż rozbrzmiewały „Napisz, że w ciąży cierpiałam na wątrobową choleostazę” – mówiła piosenkarka znana – „napisz, że objawiało się to swędzeniem całego ciała. Napisz, że tak było, ale że wszystko już zrozumiałam. Kiedyś posiadałam złe cechy charakteru, teraz ich nie posiadam”. „Na uzależnienie od kokainy cierpiałam” – mówiła aktorka znana- „to był błąd ale teraz wszystko zrozumiałam. Na oddziale w klinice dużo polskiego rocka na walkmanie słuchałam. To wiele mi psychicznie pomogło, to mnie właściwie uratowało. Napisz, że na Bemowie mamy piękne 75 metrów mieszkanie. Napisz, że wszystko jest przeszłością, kiedyś paliłam mocne, teraz superlighty palę. Za słodyczami przepadałam, teraz nie przepadam za słodyczami. Kiedyś kokainę ćpałam, ale teraz wydaje się dużo większe, bo wyburzyliśmy ściany”.
Ona modliła się, aby tylko coś się stało, ale tylko mijał dni jednolity miał, tylko zmieniały się kolory z szarego na szary choć każdy był taki sam, jak mawiał Platon „let nurse give you a shot”, nie zostawał ani jeden czasu ślad, a przecież teraz jest moda na czasu ślady to nie jest właściwie nasze życie, to są nasze zdjęcia naszej beznadziei fotografie, zespół kompulsyjno-obsesyjny suszenia śmieci suszenia starych kwiatów, nic się nie dzieje, ale kamera start, my skamerujemy was a wy skamerujecie, jak my kamerujemy was, jak stoimy i nic do siebie nie mówimy ale to nie szkodzi, bo to my nic nie mówimy to nic nie mówią elity wiesz jak jest? Jakby tu wszedł pies, to by nie zobaczył żadnej elity. Dlaczego gównu swojemu nie zrobisz zdjęcie, nie chcesz, jak poprosisz ono się uśmiechnie, to byłoby prawdziwym czasu śladem, masz inne niż wszyscy bo co innego jadłeś, w Rastrze wernisaż wielką wystawę zrobi ci Michał Kaczyński, będzie wino w kieliszkach i pod wrażeniem będą wszyscy jakże oryginalni jakże bezkompromisowi są dziś artyści. A gdyby samotności Patrycii zrobić zdjęcie, fotoreportaż z jej niezamieszkałego wnętrza, samotnego, na które nikt nie przyszedł przyjęcia, na którym podpiera jedyną ścianę sama, sama nie prosi siebie do tańca, sama wstaje i je płatki na śniadanie kukurydziane, popija z mlekiem kawą, „Euroshopper”, bo wbrew temu, co twierdzi w swej książce Soszyński Paweł nie ma już marki DiT, dobre i tanie. Któregoś dnia coś się jednak stało, w szklance, w której śnięta ryba trzydniowej herbaty assam pływała nagle coś zawirowało, lecz cudem bym tego nie nazwała, choć niewątpliwie nad Wisłą to był to cud umiarkowany tego dnia Patrycja polecenie dostała, aby pójść po autoryzację, bo system komputerowy tego dnia padł w redakcji, więc ją wystał głupi redaktor odpowiedzialny bo z powodu wiadomego wyglądu jak psem z jedną łapą nią pogardzał, tu masz adres: Stanisław Retro ulica Super Turbo strażnicy strzeżone osiedle, pójdziesz i powiesz mu tak itepe itede, i teraz walimy w dym małej dygresji, chcąc opisać Stanisława Retro ówczesną życiową opresję.